Prezydent Wrocławia zadeklarował, że w przypadku postępowania odwoławczego w sprawie 19 członków Narodowego Odrodzenia Polski, którzy w ubiegłym roku zakłócili wykład prof. Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim, wystąpi do sądu z prośbą o zmianę kar. Zamiast grzywien i aresztów narodowcy mieliby wykonać prace społeczne na rzecz miasta. Sędziowie podkreślają, że z pismami do sądu zwracać może się każdy.
Po tym jak 23 osoby zakłóciły ubiegłoroczny wykład prof. Zygmunta Baumana na wrocławskiej uczelni włodarz stolicy Dolnego Śląska zapowiadał, że działania wobec grup nacjonalistycznych będą zdecydowane. – Nie będę tolerował nacjonalistycznej hołoty – grzmiał jeszcze rok temu Dutkiewicz. Jednak po tym jak środowiska prawicowe skrytykowały majowy wyrok sądu wobec kilkunastoosobowej grupy, prezydent zmienił front i zadeklarował, że "zwróci się do Sądu Okręgowego we Wrocławiu z prośbą o rozpatrzenie możliwości zmiany orzeczenia i kar w ewentualnym postępowaniu odwoławczym na prace społecznie użyteczne na rzecz miasta Wrocławia".
"Pisać może każdy"
Co na to przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości? – Pan prezydent nie jest stroną w tej sprawie. Jednak pisać do sądu może każdy obywatel. O losie takiego pisma zdecyduje sędzia – wyjaśnia Marek Poteralski z sądu okręgowego we Wrocławiu. I dodaje, że jeśli rzeczywiście takie pismo wpłynie to strony postępowania będą mogły wypowiedzieć się co do jego treści. – Być może oskarżyciel (policja –przyp. red.) przychyli się do takiej sugestii – przyznaje Poteralski.
Obrona nie komentuje
Obrońcy skazanych natychmiast po usłyszeniu wyroku zapowiadali apelację. Ta do sądu już wpłynęła, ale nieznany jest jeszcze termin rozprawy. Obrońcy skazanych prezydenckiej zapowiedzi komentować nie chcą. – Mamy niezależność sądów od władzy – ucina mecenas Olgierd Pankiewicz.
Treść listu prezydenta Wrocławia do dziennikarza:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24