Niemal rok ukrywał się 34-letni Paweł J., podejrzany o śmiertelne pobicie 24-latka przed jednym z wrocławskich klubów. W tym czasie przebywał głównie za granicą, ale w ostatni weekend, dosłownie na chwilę wrócił do Wrocławia. Kamuflaż w postaci kaptura, czapki i okularów przeciwsłonecznych mu nie pomógł. "Łowcy głów" dobrze wiedzieli, kogo zatrzymują.
Pod koniec września 2017 roku pod klubem przy ulicy Szewskiej we Wrocławiu 24-letni Gracjan został brutalnie pobity. Trafił do szpitala, gdzie stwierdzono u niego m.in. stłuczenie czaszki, krwiaki, złamany nos. Młody mężczyzna był kilka razy operowany. Lekarze robili, co mogli, aby go uratować. Nie udało się, po trzech tygodniach od pobicia zmarł.
Na nagraniach z monitoringu widać trzech mężczyzn. Jeden z nich - w ocenie prokuratury próbował rozdzielać uczestników bójki. Drugi - skazywany już wcześniej za pobicia Sebastian W. - został oskarżony o pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu do 15 lat więzienia, a wyrok w tej sprawie ma zapaść 6 września.
Prawie rok w ukryciu
Trzecim mężczyzną nagranym przez kamery pod klubem był Paweł J. Śledczy ustalili, że to on był najbrutalniejszy. Bił i kopał, nawet kiedy jego ofiara leżała na ziemi. Ale przez prawie rok pozostawał nieuchwytny.
Prokuratura wystawiła za nim list gończy, natomiast do redakcji "Gazety Wrocławskiej" i tutejszej "Wyborczej" przyszły listy podpisane nazwiskiem podejrzanego. Autor wyrażał w nich skruchę, ale przedstawiał też inną wersję zdarzeń niż prokuratura. Twierdził, że jest gotów ponieść konsekwencje swoich czynów. Ale na policję się nie zgłosił. W końcu to ona zgłosiła się po niego.
Zatrzymany we Wrocławiu
Jak się okazuje, policjanci Zespołu Poszukiwań Celowych wrocławskiej policji, tzw. łowcy głów, od dawna siedzieli J. na ogonie. Uważnie śledzili jego ruchy.
- Podejrzany ukrywał się poza granicami kraju, na terenie państw Unii Europejskiej. Przez cały czas próbował mylić tropy, między innymi zmieniał swój wygląd, posługiwał się tożsamością innej osoby czy też wysyłał listy do Polski z innych państw - twierdzi Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji.
Ale takie zagrywki to chleb powszedni dla specjalnie szkolonych w tym kierunku policjantów. Wytropili poszukiwanego w Polsce, do której wrócił on na chwilę. Przebywał w jednym z mieszkań na Krzykach - typowej sypialnej dzielnicy Wrocławia.
- Mężczyzna został zatrzymany w niedzielę wieczorem, gdy właśnie wychodził z mieszkania, w którym się ukrywał. Zasłaniał twarz kapturem, czapką i okularami. Nic to jednak nie dało. Poszukiwany, który wywodzi się ze środowiska wrocławskich pseudokibiców, był zaskoczony zatrzymaniem w takich okolicznościach - informuje Petrykowski.
Paweł J. trafił już do aresztu. Jeszcze w poniedziałek prokuratorzy mają wykonać z nim czynności procesowe. 34-latkowi grozi nawet dożywocie.
Mężczyzna wpadł na wrocławskich Krzykach:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Dolnośląska Policja