Prokuratorzy z Legnicy (woj. dolnośląskie) odmówili wszczęcia postępowania w sprawie znieważenia dyrektora nyskiego szpitala przez posła Janusza Sanockiego. Chodziło o słowa, które poseł wypowiedział pod adresem dyrektora w rozmowie ze strażnikami miejskimi.
- Dyrektor szpitala jest szefem instytucji, której zadaniem jest funkcja o charakterze usługowym i dlatego nie korzysta ze szczególnej ochrony przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych - informuje Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy. I dodaje, że taki obrót sprawy oznacza, że Januszowi Sanockiemu, mimo wypowiedzenia obraźliwych słów, nie można przypisać odpowiedzialności karnej na mocy art. 226 kodeksu karnego, bo ten "nie zrealizował wszystkich znamion przestępstwa".
"Nie wiem, dlaczego chce mieć we mnie wroga"
Doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Nysie złożył Norbert Krajczy, który jest dyrektorem nyskiego szpitala, ale też radnym i przewodniczącym sejmiku województwa opolskiego. Śledczy z Nysy prosili o wyłączenie z postępowanie. Sprawa trafiła do Legnicy.
Kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku art. 226 § 1 Kodeksu Karnego
W zawiadomieniu dyrektor twierdził, że przez posła został znieważony właśnie jako funkcjonariusz publiczny. - Te słowa były obraźliwe nie tylko wobec mnie, ale też wobec mojej nieżyjącej matki. Nie wiem, dlaczego pan Sanocki chce mieć wroga w mojej osobie, ale jako funkcjonariusz publiczny czuję się znieważony - mówił nam Krajczy na początku stycznia.
"Ten su****yn, cham"
Obraźliwe słowa padły na początku grudnia 2015 r. w rozmowie z nyskimi strażnikami miejskimi, gdy ci założyli blokadę na auto parlamentarzysty. Ten zaparkował w niedozwolonym miejscu, bo jak twierdził, nie miał innego wyjścia. Gdy zadzwonił do strażników miejskich, powiedział m.in.: "K***a, załóżcie Krajczemu. Załóżcie Krajczemu blokadę na łeb" i "ten su*****yn, cham Krajczy nie zrobił parkingu, żeby pacjenci mogli podjeżdżać". Dostało się też mundurowym, którzy zostali nazwani "matołami" i "szkodnikami".
Niezrzeszony poseł przyznawał, że może nie zachował się zbyt elegancko, ale nie czuł się winny. Zawiadomieniem się nie przejmował. - To są bzdury i nie jest to sprawa dla prokuratury - twierdził Sanocki.
Funkcjonariusz publiczny tak, ale nie w tym momencie
Prokuratorzy przyznają, że dyrektorowi szpitala przysługuje status funkcjonariusza publicznego z racji pełnienia funkcji samorządowca. - Oceniono jednak, że obraźliwe sformułowania telefonującego nie miały związku i nie nastąpiły podczas pełnienia przez pokrzywdzonego obowiązków służbowych radnego czy też przewodniczącego sejmiku - wyjaśnia Łukasiewicz.
Decyzję podjęto w prokuraturze w Legnicy:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24