- Policjanci nagminnie łamią przepisy ruchu drogowego - twierdzi pan Radosław z Wrocławia i jako dowód pokazuje filmy, które regularnie umieszcza w internecie. - Czasem musimy działać dynamicznie, żeby komuś uratować życie - odpierają zarzuty mundurowi.
- Nie ma takiego dnia, żebym nie zobaczył, jak policjanci łamią przepisy ruchu drogowego - denerwuje się pan Radosław. Od kilkunastu lat jeździ po Wrocławiu samochodem i od kilkunastu lat obserwuje to, co dzieje się na drogach. - Policjanci nie stosują się do znaków. Przejeżdżają na czerwonym świetle, jeżdżą po torowiskach tramwajowych, przekraczają prędkość, zawracają w niedozwolonych miejscach - wylicza.
Nagrywa policyjne manewry
Jak mówi, wielokrotnie zgłaszał wykroczenia funkcjonariuszy, które widział. - Ale były one bagatelizowane. Na przykład mówili mi, że wjazdem na czerwonym świetle na skrzyżowanie "nie spowodowali realnego zagrożenia na drodze". Czasami po prostu mnie okłamywali, mówiąc, że jechali na sygnale do interwencji, mimo, że ja włączonego koguta nie widziałem - twierdzi.
Żeby mieć więc dowody, pan Radosław zainstalował w swoim samochodzie kamerę. Od roku nagrywa wszystko, co dzieje się wokół niego na drogach. Filmy pokazuje w internecie. Jak mówi, w ciągu roku zgromadził niezłą kolekcję. Bywa, że jednego dnia ma nawet pięć filmów. Część z nich przesyła policji. - Nie może być tak, że ktoś jest ponad prawem. Chcę, żeby wszyscy byli równi - tłumaczy.
Uprzywilejowany tylko na sygnale
- Każdy uczestnik drogi jest zobowiązany do przestrzegania ogólnie przyjętych przepisów ruchu drogowego - przyznaje Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji.
Radiowóz jest pojazdem uprzywilejowanym, tylko jeśli jedzie na sygnale: - Kiedy policjant używa sygnałów świetlnych i dźwiękowych, sygnalizując, że jedzie na konkretne wezwanie, może nie dostosować się do niektórych przepisów. Musi jednak pamiętać, że jeśli dojdzie do kolizji lub wypadku, to on za to odpowie. Dlatego taki funkcjonariusz powinien mieć wtedy oczy dookoła głowy - mówi Łucjan Górski, szef egzaminatorów wrocławskiego Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego.
"Specyfika pracy"
Problem w tym, że filmowane przez pana Radosława radiowozy nie używają sygnałów i, teoretycznie, powinny być traktowane jak zwykłe samochody.
- Ale czasami zdarza się tak, że radiowóz dojeżdża do skrzyżowania jako zwykły uczestnik ruchu i nagle widzi po drugiej stronie jak ktoś łamie przepisy i na przykład ucieka z miejsca wypadku. Co wtedy? Radiowóz rusza w pościg na czerwonym, dopiero czekając na pozwolenie od dyspozytora na włączenie sygnału - przekonuje Petrykowski.
Rzecznik podkreśla, że czasem o działaniu decyduje wyższa konieczność i zdarza się, że policjanci świadomie łamią przepisy ruchu drogowego: - Nasza praca charakteryzuje się szczególną specyfiką działań. Czasem musimy działać dynamicznie, aby na przykład udzielić komuś pomocy lub uratować czyjeś życie bądź zdrowie - dodaje rzecznik i podkreśla, że w takich sytuacjach policjant może złamać przepisy nawet jeśli nie jedzie na sygnale.
Stan wyższej konieczności
Rzecznik odsyła do kodeksu karnego i artykułu 26 o "stanie wyższej konieczności". Zgodnie z nim:
"Nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego."
Według policji zapis stosuje się również do ruchu drogowego i jeśli policjant złamie przepisy w dobrej wierze, nie musi być ukarany mandatem.
Prawnicy potwierdzają, że taka interpretacja jest właściwa: - Wtedy jednak traktowani są jak zwykli obywatele, bo każdy z nas w przypadku wyższej konieczności może złamać przepisy, jeśli dobro ratowane jest większe niż poświęcone - wyjaśnia Krzysztof Budnik.
Artykuł 26 chroni policjantów w ten sam sposób jak np. taksówkarza, który łamie przepisy wioząc do szpitala rodzącą kobietę, albo kierowcę uciekającego na przeciwny pas drogi, by uniknąć zderzenia.
"Zero kar"
Każdą taką sprawę trzeba jednak oddzielnie rozpatrzyć. Kiedy policjant złamie przepisy nie włączając koguta i powoła się na art 26, odpowiednia komisja powinna ocenić, czy rzeczywiście dobro poświęcone było mniejsze niż ratowane. - Jeśli się okaże, że nie było, wtedy policjant jest karany jak zwykły obywatel - dodaje Petrykowski.
- Wszystkie zgłoszenia trafiają do specjalnych komórek kontrolnych, które je rozpatrują i wyjaśniają. Tak też było w sprawie filmów pana Radosława - informuje Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji i dodaje, że funkcjonariusze nie są ponad prawem.
Jak często przekroczenie przepisów zostaje uznane za nieuzasadnione? - W przypadku moich zgłoszeń nie zdarzyło to się ani razu - informuje pan Radosław.
Autor: bieru/par/dr/kv / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: raadek71