Dawniej jej działalność była owiana tajemnicą. Po latach, sekrety byłej kopalni uranu w Kowarach, metr po metrze odkrywają nurkowie. Chociaż do tej pory kamera nurków zeszła na głębokość 200 metrów, do dna ciągle jeszcze daleko.
Zawiłe korytarze, komory szybów, dawne przejścia i tamy z belek. To wszystko, kilkadziesiąt metrów pod wodą, odkryli do tej pory nurkowie. Była kopalnia uranu w Kowarach, zwana też "najpilniej strzeżoną kopalnią PRL-u" to wciąż jednak zagadka.
Nurkowie, którzy zeszli dopiero na głębokość 70 metrów, mają przed sobą jeszcze długą trasę. Zalane poziomy mogą bowiem sięgać nawet 500 metrów głębokości. Kamera spuszczona na linie pokazała to, co jest na 200 metrach. Amatorzy wodnych głębin wciąż jednak oczyszczają szyby prowadzące do niższych poziomów, tak aby można tam było bezpiecznie nurkować. Z tego też powodu, była kopalnia uranu w przyszłym roku stanie się miejscem największego nurkowania w Polsce.
Z kopalni w sanatorium
Wydobywanie uranu w kowarskiej kopalni rozpoczęto w 1951 roku. Po krótkiej, ale intensywnej eksploatacji złóż, kopalnię zamknięto. Kilkanaście lat później zrodził się jednak pomysł na podziemny ośrodek inhalacji radonowych. Miał on leczyć choroby układu oddechowego, a także wzmacniać odporność. Pierwsi pacjenci zażywali leczniczych inhalacji w 1974 roku, a kuracje trwały aż do końca lat 80. Choć od zakończenia wydobycia uranu minęło ponad 50 lat, kopalnię zaczęto odkrywać dopiero dwa lata temu. W 2010 roku na terenie dawnej kopalni urządzono trasę turystyczną.
Autor: TB/ansa//kv/k / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum eksploratorów