Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu przez ponad 5 godzin ratowali nerkę 57-latka. - Zabieg odbył się planowo - poinformowali, ale o tym czy narząd będzie działał prawidłowo zadecydują najbliższe godziny. Wcześniej lekarze wycięli mężczyźnie zdrową nerkę zamiast tej z niemal 10-centymetrowym guzem.
- Zabieg odbył się planowo. Wycięliśmy guza. Pacjentowi została 1/2 nerki. Dopiero za kilkanaście godzin będzie wiadomo jak będzie pracować - powiedział tuż po operacji prof. Romuald Zdrojowy z Kliniki Urologii i Onkologii Urologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Operacja trwała ponad 5 godzin. Profesor przyznał, że na razie trudno mówić o rokowaniach.
Lekarze ze szpitala przy ul. Borowskiej brali pod uwagę trzy warianty poniedziałkowych wydarzeń na sali operacyjnej. Najpierw chcieli wyciąć guza. Jeśli to okazałoby się niemożliwe to chcieli próbować wyciąć całą nerkę, usunąć z niej guza i ponownie wszczepić ją mężczyźnie. Ostatni z wariantów zakładał, że narząd będzie trzeba całkowicie usunąć, a pacjent będzie czekał w kolejce na przeszczep.
Szpital już w ubiegłym tygodniu podjął kroki, by w razie konieczności przeszczepu pacjent czekał jak najkrócej. Lekarze zdecydowali o umieszczeniu mężczyzny na czele listy oczekujących na przeszczep nerki. - To jest zabezpieczenie, które jesteśmy mu dłużni jako szpital, który zawinił, jako sprawca tego nieszczęścia - mówił w czwartek prof. Piotr Szyber, ordynator Kliniki Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Jednocześnie lekarze zapewniali, że chory po zabiegu wycięcia złośliwego guza będzie mógł funkcjonować z 1/3 jedynej nerki.
"To niezrozumiałe"
Do fatalnej pomyłki we wrocławskim szpitalu doszło 12 maja. Zamiast chorej nerki mężczyźnie wycięto zdrowy narząd. Pani Grażyna, partnerka mężczyzny, w rozmowie z reporterem TVN24 mówiła o szoku. - Nie wiem co się stało. To niezrozumiałe. Oni mieli całą dokumentację, wszystkie wyniki, ktoś to w końcu konsultował. Ordynator przecież mówił, że pacjenta przyjęli na usunięcie lewej nerki, więc jak to się stało, że usunęli zdrową prawą? - zastanawiała się kobieta.
"Medyczna katastrofa" dla której "nie ma żadnego usprawiedliwienia"
Ordynator oddziału na którym operowany był mężczyzna mówił wprost o "medycznej katastrofie" i "karygodnym błędzie". Rektor Uniwersytetu Medycznego, pod który podlega szpital, stwierdził z kolei, że dla takiej pomyłki "nie może być żadnego usprawiedliwienia".
Sprawą zajmuje się prokuratura. Lekarz, który prowadził operację został zawieszony. Medyk będzie musiał się stawić przed specjalną szpitalną komisją. Pomyłce w szpitalu przy. ul Borowskiej przyjrzy się też okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej z Dolnośląskiej Izby Lekarskiej.
Zobacz materiał Faktów TVN o błędzie w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym:
Do wycięcia zdrowej nerki doszło we Wrocławiu przy ul. Borowskiej:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | M. Skrobotowicz