Sekcja zwłok litewskiego paralotniarza wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci 48-letniego sportowca były rozległe urazy głowy i niewydolność oddechowo-krążeniowa spowodowana oberwaniem płuc. Do tragicznego wypadku doszło w sobotę na legnickim lotnisku podczas II Motoparalotniowych Slalomowych Mistrzostw Świata.
W czasie porannego treningu przed ostatnimi zawodami w tych mistrzostwach wypadkowi uległ jeden z uczestników, 48-letni paralotniarz z Litwy. Niespodziewanie spadł on na ziemię z wysokości 12 metrów.
- Zawodnikowi w trakcie upadku spadł kask, dlatego miał bardzo rozległe obrażenia głowy. Plecami upadł na silnik, a to spowodowało oberwanie płuc, co z kolei doprowadziło do niewydolności krążeniowej - mówi Liliana Łukasiewicz z legnickiej prokuratury.
I dodaje, że wstępne wyliczenia wskazują, że siłę uderzenia paralotniarza o ziemię, można porównać do samochodu, który uderza człowieka z prędkością 70 km/h.
Prokuratura sprawdza
Póki co prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie spowodowania wypadku w ruchu powietrznym. Nikt dotychczas nie usłyszał zarzutów.
- Na razie nie możemy mówić o czyjejś winie. Staramy się ustalić, czy do wypadku przyczynił się poszkodowany paralotniarz, czy może ktoś inny - dodaje Łukasiewicz.
Zawody zawieszone
W sobotę organizatorzy imprezy zapowiadali ostatnią ich odsłonę. Po tych zawodach miał zostać ogłoszony nowy mistrz świata. Jednak zawody zostały zawieszone i jury zadecydowało, że nie będą kontynuowane.
Do podobnego wypadku doszło dwa miesiące temu, gdy polska reprezentacja przygotowywała się do mistrzostw świata. Jeden zawodników spadł z dużej wysokości i trafił do szpitala, przeżył wypadek
Autor: zuza / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław