Stąpa po XVIII wiecznych powierzchniach muzeum z gracją godnej królowej, choć ma dopiero sześć tygodni. Najbardziej lubi krasnala Życzliwka. Kotka Koko zadomowiła się we wrocławskim Pałacu Królewskim.
- Kiedy przywieziono do nas kotkę, już posiadała imię, dlatego możemy tylko przypuszczać skąd się wzięło - śmieje się Ewa Pluta z Pałacu Królewskiego. - Jest Dante, jest i Koko, taki mamy napis na drzwiach portierni muzeum. Nasze cztery łapy są równie urocze jak te z antykwariatu - dodaje.
Rudy na książkach, pręgowana w pałacu
Ulubioną pozycją Dantego, lokatora księgarni z ulicy Szewskiej, jest ta na wystawowych książkach.
- Koko jest jednak zdecydowanie zbyt żywiołowa, żebyśmy mogli dopuścić ją do naszych eksponatów. Czekamy aż podrośnie, żeby mogła swobodnie przechadzać się po pałacowym ogrodzie i czatować na myszy - mówi Pluta.
Na pałacowe włościa trafiła prosto z lasu. Małą Koko znalazł przyjaciel muzeum. - Nie mógł jej zatrzymać, więc my się postanowiliśmy nią zająć. Dyrektor zgodził się bez wahania. Teraz wszyscy składamy się na karmę - dodaje.
Jak krasnal z kotem
Ulubioną rozrywką Koko jest zabawa z maskotką krasnala Życzliwka, który wszędzie jej towarzyszy. Jak widać, lubi też się wdzięczyć, pcha się i do kamery i do mikrofonu.
- Koko dołączyła do grona muzealnych kotów, które rozsławiają największe muzea na całym świecie - mówi Pluta. Prawdziwe kocie armie utrzymują muzea takie jak Wersal, Ermitaż czy Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. W słynnym muzeum w Ermitażu w Petersburgu na etacie zatrudnionych jest aż 65 myszołapów.
Autor: bieru/par
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | Maciej Siemaszko