Niezrzeszony poseł Janusz Sanocki rozbił szklaną bramkę w biurze przepustek w opolskim Urzędzie Wojewódzkim, a potem szamotał się z interweniującymi policjantami, którzy go siłą wyprowadzili. Twierdzi, że był to obywatelski sprzeciw, bo urząd powinien być otwarty dla obywateli, a nie odgradzać się od nich kolejnymi bramkami. Stąd jego "happening", "czyn rewolucyjny" - jak sam określił swoje zachowanie.
Sanocki w urzędzie zjawił się koło południa, był umówiony na spotkanie w krajowym biurze wyborczym. Zanim jednak do niego doszło, w biurze przepustek wybuchła awantura.
- Dostałam informację z biura ochrony, że mamy dziwne, agresywne zachowanie jednego pana, który przyszedł do urzędu i zaczął krzyczeć. Nie chciał podejść do biura przepustek, żeby ją otrzymać i wejść na teren urzędu, tak jak to jest przyjęte zgodnie z procedurami. Podszedł do bramki i wykrzykiwał, że i tak tu wejdzie. Chwycił za bramkę, wyłamał ją i wszedł dalej - mówi Izabela Bryja, dyrektor generalny Urzędu Wojewódzkiego w Opolu.
Interwencja policji
Na miejsce wezwano policję. Poseł został wylegitymowany. W trakcie awantury do budynku urzędu wszedł opolski radny Przemysław Pospieszyński (PO).
- Zobaczyłem posła szamoczącego się z policją. Widziałem rozbitą już szklaną bramkę, musiało dojść do tego, zanim przyszedłem. Poseł Sanocki wyzywał policjantów, że mają go puścić. Krzyczał "Proszę mnie zostawić, jestem posłem! Tu jest moja legitymacja" i wymachiwał nią przed twarzami funkcjonariuszy. Trochę komicznie to wyglądało. Albo raczej żenująco - opowiada Pospieszyński.
Poseł Janusz Sanocki zrobił awanturę w Opolskim Urzędzie Wojewódzkim Wybił nawet szybę urzędowych bramek. SZOK pic.twitter.com/3QowVWCvwA
— Przemysław Pospieszyński (@Pospieszynski_P) August 5, 2019
"Obywatelski sprzeciw"
Udało nam się porozmawiać z posłem Sanockim. Twierdzi, że był to jego obywatelski sprzeciw.
- W drodze protestu, w imieniu wszystkich obywateli województwa, którzy chcą tam załatwić sprawę i których się upokarza w ten sposób, rozwaliłem jeden pleksiglas. Jak trzeba, to zapłacę na Caritas - zapewnia Janusz Sanocki.
- Policjanci mnie wyszarpali, naruszyli moją nietykalność. Nie wiadomo po co. Idę na komendę złożyć skargę na tych funkcjonariuszy - dodaje poseł.
Sanocki zaznacza, że urząd powinien być otwarty dla obywateli, a nie odgradzać się od nich kolejnymi bramkami. Stąd jego "happening", "czyn rewolucyjny" - jak sam określił swoje zachowanie.
Jak podaje "Nowa Trybuna Opolska" system bramek na terenie urzędu wojewódzkiego w Opolu działa od kwietnia tego roku. Wojewoda opolski uzasadniał wprowadzenie go względami bezpieczeństwa. Aby przejść przez bramki, trzeba podać cel wizyty oraz wylegitymować się. Potem otrzymuje się specjalną przepustkę. Przy okazji wprowadzania bramek przy wejściu do gabinetu wojewody pojawiła się też kamera.
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24