- To był wielki huk. Zaraz potem pojawił się ogień. Zaczęliśmy uciekać – relacjonuje jeden z rannych w wybuchu w elektrowni w Bogatyni.
- Szedłem na trzecią zmianę do pracy i nagle zauważyłem duży wybuch. Wszystko trwało sześć, może siedem sekund, po czym w powietrzu zaczęły latać metalowe odłamki blachy – opisuje Ryszard Romańczyk. – Podmuch powietrza mnie przewrócił, duży element betonu spadł obok mnie – dodaje. Mężczyzna uciekał biegnąc wzdłuż magazynu. – Tak udało mi się uratować – mówi.
Poparzeni, ranieni odłamkami metalu
Do wybuchu pyłu węglowego doszło we wtorek wieczorem w bloku energetycznym nr 1, który był wyłączony z powodu trwającego remontu. Pożar szybko przeniósł się do sąsiedniego bloku nr 2. Ogień przez dwie godziny gasiło 25 jednostek straży pożarnej.
W wybuchu ranne zostały cztery osoby. Dwóch pracowników jest poparzonych, dwóch ma urazy i potłuczenia. Jedna z osób została raniona metalowym odłamkiem w klatkę piersiową. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, w szpitalu zostały trzy osoby.
Autor: ansa/k / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Maciej Kulczyński