- Biały samochód jechał po chodniku, a następnie przez przejście dla pieszych włączał się do ruchu i skręcał w prawo - pokazuje Hubert, kierowca z Wrocławia, który zarejestrował niebezpieczne zdarzenie. - Prawie potrącił pieszą. Potem zderzył się z rowerzystą. I oddalił się jak gdyby nigdy nic. Jadący za nim strażnicy miejscy nawet nie zareagowali - denerwuje się. I pokazuje film.
- Jadąc dziś do pracy, zauważyłem niecodzienną sytuację - opowiada Hubert. Jak mówi, zauważył biały samochód, który sunął ścieżką rowerową i chodnikiem przy skrzyżowaniu ul. Zielińskiego ze Swobodną. Z miejsca dla rowerzystów chciał jednak zjechać i włączyć się do ruchu wraz z innymi kierowcami.
Jazda pod okiem kamery
- Wjechał więc na jezdnię, podczas gdy na przejściu i przejeździe dla rowerzystów, paliło się zielone światło. I znajdowali się na nim piesi - relacjonuje Hubert. - Podczas wykonywania tego manewru wymusił pierwszeństwo na prawidłowo jadącym rowerzyście i spowodował kolizję. Pomimo tego odjechał z miejsca zdarzenia, jakby się nic nie stało - dodaje.
Wszystko zarejestrowała kamera, która znajdowała się w samochodzie. Na nagraniu widać odjeżdżający biały samochód, a zaraz za nim wóz straży miejskiej.
"Ustawodawca zabrania zatrzymywać nam pojazdy w ruchu"
- I to jest najbardziej bulwersujące w całej sprawie. Patrol straży miejskiej w ogóle nie zareagował, mimo oburzenia przechodniów i samego rowerzysty - dodaje Hubert.
Co na to sami strażnicy? Niewiele. Nie wiadomo czy patrol zauważył zdarzenie, ale nawet jeśli by zauważył - funkcjonariusze by nie zareagowali.
- Jeżeli było to wykroczenie w ruchu, a nie doszło do zagrożenia i życia zdrowia, ustawodawca nie pozwala nam zatrzymywać pojazdów w ruchu. Nie ścigamy pojazdów. Jedyna sytuacja, kiedy zatrzymujemy auta, to wtedy, kiedy wjadą pod zakaz ruchu - tłumaczy Grzegorz Muchorowski, rzecznik straży miejskiej we Wrocławiu.
Autor: bieru / Źródło: TVN24 Wrocław