Chęć zobaczenia "złotego pociągu" jest większa od strachu przed mandatem - w sobotę niedaleko 65. kilometra, gdzie rzekomo ma być ukryty tajemniczy skład, pojawiły się tłumy ciekawskich. Dla jednych oczywistym jest, że Polak i Niemiec, którzy zgłosili odnalezienie "pociągu pancernego z czasów II wojny światowej" powinni dostać znaleźne. Inni uważają, że nagroda im się nie należy, bo korzystali z dorobku innych poszukiwaczy.
Reporter TVN24 zapytał odwiedzających okolice, w których ma być ukryty "złoty pociąg", czy ich zdaniem mężczyźni podający się za odkrywców składu, który zaginął pod koniec II wojny światowej powinni dostać 10 proc. znaleźnego.
- Dlaczego ma się nie należeć? Jestem zdania, że się należy, bo ci panowie poświęcili swój czas i energię na poszukiwania - mówi pani Anna z Wałbrzycha. I podkreśla, że największym szczęściem będzie dla niej odnalezienie rzekomego pociągu. - To będzie promocja dla naszego miasta. W końcu będzie się o nim mówiło pozytywnie. Daj Bóg, żeby się znalazł - stwierdza kobieta.
"Może być to puszka Pandory"
Mniej entuzjastyczny jest pan Andrzej, który w okolice 65. kilometra przyjechał z ciekawości. - Cały tydzień człowiek pracuje, więc dopiero teraz mogłem tu przyjechać. Znaleźne? Powinno być, zawsze było to i teraz powinno być. Tylko może tego, co jest pod ziemią szkoda ruszyć, bo nie wiadomo, co to jest - zastanawia się mężczyzna. I dodaje, że "może być to nawet jakaś puszka Pandory".
- Komuś znaleźne się należy, nie wiem tylko czy akurat im - mówi inny z mieszkańców Wałbrzycha. Inaczej sprawę widzi pan Piotr z Warszawy, który z synami przyjechał sprawdzić, co dzieje się w sprawie "złotego pociągu". Czy znaleźne się odkrywcom należy? - Myślę, że nie. Ten pociąg był znany od dawna, szukali go wszyscy. To nie jest tak, że sami z siebie znaleźli - uważa pan Piotr.
Służby na miejscu
Sprawa znaleźnego została poruszona przez Polaka i Niemca w wydanym w piątek oświadczeniu. "Nigdy nie warunkowaliśmy ujawnienia miejsca, gdzie znajduje się pociąg od otrzymania znaleźnego, gdyż znaleźne w wysokości 10 proc. wartości znaleziska należy nam się z mocy ustawy" - napisali mężczyźni. I wyjaśnili, że część kwoty chcą przeznaczyć na stworzenie muzeum poświęconego "złotemu pociągowi". Przeczytaj o oświadczeniu mężczyzn, którzy twierdzą, że odkryli "złoty pociąg"
W piątek w Wałbrzychu odbył się rekonesans żołnierzy. Od 31 sierpnia obowiązuje okresowy zakaz wstępu do lasu w okolicach miejsca ukrycia rzekomego skarbu. Za złamanie zakazu grozi mandat do 500 złotych. Miejsce jest patrolowane przez policjantów, straż leśną, Służbę Ochrony Kolei i wałbrzyską straż miejską. Między 61. a 65. kilometrem trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych stanął czarny wóz z 12 kamerami i monitorami, na których funkcjonariusze SOK obserwują obraz z lasu i torów kolejowych.
"Złoty pociąg" ma znajdować się w okolicach 65. kilometra trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych:
Autor: tam/b / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | A. Pawlukiewicz