- Dziewczynka miała siniaki od połowy pleców w dół. Bała się - opowiada dyrektorka przedszkola w Leśnej. Kobieta poinformowała służby o podejrzeniu maltretowania 6-latki. Prokuratura postawiła już zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem konkubentowi matki dziecka, a sąd zdecydował o jego aresztowaniu.
- W tym tygodniu w środę pani pielęgniarka, która pracuje w naszym przedszkolu, przygotowywała dzieci do ćwiczeń gimnastycznych. U przebierającej się dziewczynki zauważyła niepokojące zasinienia – opowiada w rozmowie z TVN24 Alicja Szczęsna, dyrektor przedszkola w Leśnej. – Pielęgniarka przyprowadziła to dziecko do mnie do gabinetu. Pokazała plecy dziecka. Od razu doszłam do wniosku, że sprawy nie wolno zostawić – dodaje.
"Poważne obrażenia"
Jak przyznaje, próbowała rozmawiać z 6-latką. Dziewczynka nie chciała powiedzieć, co się stało.
- Bała się. Mówiła, że spadła z krzesła, że się gdzieś uderzyła – mówi Szczęsna. - Stan dziewczynki był dość poważny. Dlatego nasza reakcja była natychmiastowa – dodaje.
Jak mówi, przedszkole od razu powiadomiło opiekę społeczną w Leśnej, policję i pogotowie rodzinne.
- Według mnie to nie są obrażenia jakie mogły powstać po upadku z krzesła. Były bowiem dosyć poważne – ocenia dyrektorka. Dodaje, że siniaki były widoczne od połowy pleców w dół ciała.
"To karygodne"
Według dyrektorki dziewczynka jest bardzo pogodna.
- Chodziła uśmiechnięta, chętnie przychodziła do przedszkola i bawiła się z dziećmi – opowiada. - To dla nas ogromne zaskoczenie, że coś takiego wydarzyło się w tej rodzinie – mówi.
Kobieta bardzo krytycznie odnosi się do bicia maluchów.
- To jest karygodne, żeby dzieci były bite czy miały takie obrażenia. To jest nie do przyjęcia, ponieważ dziecko jest tylko dzieckiem. Ma prawo, by być uśmiechnięte, dobrze i bezpiecznie czuć się w rodzinie – kończy.
Podejrzany ojczym
Sprawą dziecka zajęła się prokuratura. W piątek zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem usłyszał 32-letni mężczyzna, ojczym dziewczynki. Śledczy nie wykluczają, że zarzuty usłyszy również matka.
Dziewczynką zajęli się pracownicy pomocy społecznej. Trafiła do domu zastępczego.
Autor: dr/mz / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | A. Stefańczyk