Około 500 mieszkańców Lubania (województwo dolnośląskie) trzeba było ewakuować po tym, jak na terenie ośrodka Straży Granicznej odnaleziono pojemniki z chemikaliami. Badają je specjaliści z wojsk chemicznych, a saperzy sprawdzają, czy zbiorników nie ma więcej.
"Sprawdzane, badane, a następnie zabezpieczane"
W sobotni poranek w Lubaniu rozpoczęła się ewakuacja osób mieszkających i pracujących w promieniu 300 metrów od miejsca znaleziska. Było to konieczne, by w sposób bezpieczny przeprowadzić akcję specjalistów wojsk chemicznych z Tarnowskich Gór i Warszawy. Chemikom asystują saperzy z Bolesławca.
- Pojemniki są sprawdzane, badane, a następnie zabezpieczane. Będziemy też przeszukiwać teren, by sprawdzić, czy nie znajduje się tu więcej pojemników niż te 10 znalezionych do tej pory - informuje Mazur. I dodaje, że działania mogą nie skończyć się na jednym dniu. - Będą trwały w zależności od tego, co znajdziemy w ziemi. Niewykluczone, że będą musiały potrwać kolejny dzień lub dwa - przyznaje saper.
Środki do pozoracji skażenia terenu?
Wcześniej wojskowi mówili o tym, że pojemniki mogą być wypełnione bojowymi środkami chemicznymi. Wciąż nie wiadomo, czym są wypełnione, jednak dziś Mazur mówi: - Tam od zawsze była jednostka wojskowa, i przed wojną, i w czasie wojny, dlatego podejrzewamy, że to ćwiczebne środki wojskowe do pozoracji skażenia terenu.
Po godzinie 15 wojsko zakończyło działania w Lubaniu, a mieszkańcy mogli wrócić do domów. Z dotychczasowych badań wynika, że to, co znajduje się w sprawdzonych pojemnikach, jest najprawdopodobniej środkiem łzawiącym.
Akcja będzie kontynuowana w niedzielę. Zdecydowano, że ewakuacja mieszkańców tym razem nie będzie konieczna.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Patrol Saperski Bolesławiec