Walka o życie i zdrowie pacjentów toczy się w smrodzie oraz brudzie, na oddziale nie ma podstawowego sprzętu medycznego, a warunki pracy są tragiczne - tak opisują swoją sytuację lekarze oddziału ginekologiczno-położniczego ze szpitala im. Falkiewicza we Wrocławiu. 12 z 16 lekarzy wraz z ordynatorem złożyło wypowiedzenia. Wcześniej wystosowali list otwarty. Dyrekcja zaprzecza i twierdzi, że zarzuty lekarzy są mocno przesadzone.
- Bierzemy na siebie odpowiedzialność cywilną, karną, ale także i moralną za ewentualne kalectwo i śmierć powierzonych pod opiekę nam osób i nie jesteśmy pod tym względem szczególnie wyjątkowi. Jesteśmy jednakże wyjątkowi, biorąc pod uwagę, jak miernymi środkami dysponujemy w tej walce oraz w jak prymitywnych warunkach, urągających ludzkiej godności ją prowadzimy - zaczynają list lekarze.
"Brudne ściany od potu wielu pokoleń lekarzy"
Na początku grudnia tego roku dokument wysłali do Urzędu Marszałkowskiego. Domagali się w nim interwencji nadzorujących placówkę urzędników, bo - jak twierdzą - dyrekcja jest obojętna na ich apele. Wyjaśniają, że wielokrotnie zgłaszali zwierzchnikom problemy z licznymi zaniedbaniami w opiece nad pacjentami. Wszyscy byli jednak obojętni na ich prośby. Dlatego zdecydowali się podjąć ostateczne kroki.
"Pracujemy w brudnych, nieodmalowanych, obskurnych pomieszczeniach. Na ścianach widać niepomalowane ślady nigdy niedokończonych pseudoremontów i napraw. Otoczeni jesteśmy śmierdzącym dwudziestoletnim kurzem, rozpadającymi się meblami, brudnymi od potu wielu już pokoleń lekarzy i obdartymi ze skaju fotelami do badań lekarskich. (...) Codziennie odpowiadamy w sensie dosłownym za życie powierzonych nam pacjentów i toczymy walkę o nie" - opisują sytuację medycy.
Pacjentki bez opieki, odwoływane zabiegi
Dowodem na to, jak bardzo warunki pracy i hospitalizacji pacjentów urągają podstawowym zasadom higieny i bezpieczeństwa, ma być fakt, że w ostatnich miesiącach zwolniła się z pracy 1/4 zatrudnionych lekarzy, w tym kilku młodych, dopiero co wyspecjalizowanych kolegów. Zdaniem pracowników szpitala zaczyna dramatycznie brakować lekarzy do codziennej pracy na oddziale ginekologiczno-położniczym.
- Bywają dni, w trakcie których w oddziale pracuje tak mało lekarzy, że nie ma możliwości zapewnienia bezpieczeństwa pracy w bloku porodowym, a lekarze mają tak wiele obowiązków na różnych oddziałach jednocześnie, że pozostawiają pacjentki bez opieki. Bywa, że odwoływane są zabiegi operacyjne. Dyrektor szpitala nie widzi w tej sytuacji nic złego. Los szpitala jest mu całkowicie obojętny - alarmują.
I na dodatek wyliczają osoby, którym rzekomo obojętne są systematycznie pogarszające się warunki pobytu pacjentek i noworodków w szpitalu: - Pomimo licznych spotkań z władzami szpitala, radą społeczną oraz przedstawicielami urzędu marszałkowskiego, w trakcie których składane były różne obietnice ich poprawy, nic w tym kierunku nie zostało uczynione - kwitują.
Ordynator: W tym szpitalu pracować się nie da
Lekarze do piątku 12 grudnia odpowiedzi na list otwarty się nie doczekali. Dlatego zdecydowali się zwolnić z pracy. Jednocześnie zapewniają, że w okresie wypowiedzenia nadal będą przychodzić do szpitala. Decyzja o zwolnieniu się prawie wszystkich lekarzy ma być dowodem na to, jak wielka jest ich frustracja. Informację o sytuacji potwierdza tvn24.pl ordynator oddziału: - W piątek złożyłem swoje wypowiedzenie, a za mną zrobili to pozostali lekarze. Nie konsultowałem swojego odejścia z nimi. Ich decyzja kompletnie mnie zaskoczyła. Tak jednoznaczna decyzja świadczy o tym, że w tym szpitalu pracować się nie da - podkreśla dr n. med. Tomasz Bielanów, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego. - Wnioskowałem o zamknięcie oddziału, ale nikt nic nie robił. Wielokrotnie rozmawiałem z dyrekcją o warunkach w szpitalu, z marszałkiem też. Pacjenci dalej byli leczeni w dramatycznych warunkach - dodaje.
Dyrekcja: "Lekarze przesadzają, chodzi o pieniądze"
Wszystkiemu zaprzecza dyrekcja, która twierdzi, że zarzuty ze strony lekarzy są mocno przesadzone.
- Przecież to nieprawda, że oddział tak wygląda. Szpital jest po modernizacji, na którą wydano 30 mln zł - odpowiada dyrektor placówki Janusz Wróbel. - Może jakaś jedna czy dwie sale w piwnicy nie zostały w pełni wyremontowane, ale przecież takie sytuacje zdarzają się wszędzie. Zawsze znajdzie się coś, do czego można się przyczepić. Nie możemy mieć złych warunków, bo przecież jesteśmy pod nadzorem sanitarnym - dodaje.
Według dyrektora cała sytuacja związana jest z niskimi zarobkami lekarzy. W tym przypadku jednak przyznaje im rację i potwierdza, że mają prawo narzekać, bo zarabiają mniej niż ich koledzy w innych szpitalach.
- To jest 3650 zł brutto, faktycznie powinni zarabiać więcej. Zaczęliśmy prowadzić rozmowy i myślę, że w ciągu dnia czy dwóch uda nam się dojść do porozumienia, lekarze zmienią decyzję i zostaną jednak w szpitalu - podkreśla Wróbel.
Urzędnicy: "W liście jest trochę nieprawdy"
- List otrzymaliśmy dopiero w piątek, więc potrzebujemy trochę czasu na zapoznanie się - zastrzega Jarosław Maroszek, dyrektor departamentu polityki zdrowotnej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego. - Jest w nim trochę nieprawdy. Jest to jeden z lepszych szpitali na Dolnym Śląsku. Musimy list zestawić z faktami. Co prawda prowadzimy dialog z NFZ w sprawie sprzętu, ale nie mamy wpływu na kontrakt - dodaje.
Maroszek rozmawiał w poniedziałek z dyrekcją szpitala i lekarzami. Twierdzi, że teraz wszystko jest w ich rękach i problem może rozwiązać tylko dialog między stronami.
- Również mamy nadzieję, że negocjacje doprowadzą do tego, że lekarze zostaną w szpitalu - kończy urzędnik.
Największa porodówka w regionie
Szpital na wrocławskim Brochowie został otwarty w 1976 roku w przebudowanym obiekcie po byłej szkole podstawowej i nazwany imieniem Antoniego Falkiewicza. Jego oddział ginekologiczno-położniczy jest największym tego typu na Dolnym Śląsku, sprawującym trzeci stopień opieki perinatalnej. W szpitalu rodzi się średnio 220 dzieci miesięcznie.
Przeczytaj cały list otwarty lekarzy:
Autor: Diana Harasymiuk, Marta Balukiewicz /nawr / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24