66-letni mieszkaniec Żarowa (województwo dolnośląskie) jest zakażony koronawirusem. Nie przestrzegał jednak zasad kwarantanny, bo "miał swoje powody". I choć prokuratorzy zarzucają mu, że mógł stworzyć zagrożenie dla osób, z którymi miał styczność, to on twierdzi, że nosił maseczkę i zachowywał bezpieczną odległość. Najbliższe trzy miesiące mężczyzna spędzi w areszcie.
5 czerwca u 66-letniego mieszkańca Żarowa, który pracuje w miejscowym Domu Opieki Społecznej, potwierdzono zakażenie koronawirusem. Trzy dni później policjantów poinformowano o tym, że mężczyzna widywany jest w mieście. Mężczyzna został zatrzymany w pobliżu Gminnego Centrum Kultury i Sportu. 66-latek miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie.
Po mieście chodził, "ale utrzymywał dystans i nosił maseczkę"
- Policjanci potwierdzili, że mężczyzna faktycznie uzyskał pozytywny wynik na obecność koronawirusa i jest objęty obowiązkową kwarantanną. 66-latek został zatrzymany, a my wszczęliśmy śledztwo - informuje Marek Rusin, szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy. I dodaje, że to dotyczy sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu - ustalonych i nieustalonych - osób w postaci zagrożenia epidemiologicznego.
Mężczyzna, którego ze względu na zakażenie koronawirusem przesłuchiwano w trybie wideokonferencji, także za jej pośrednictwem usłyszał zarzut. - Nie przyznaje się do stawianego mu zarzutu, choć przyznaje, że miał wiedzę o pozytywnym wyniku i o tym, że jest zakażony. Twierdzi jednak, że miał swoje powody, by opuścić miejsce zamieszkania. Uważa, że zachowywał względy bezpieczeństwa, nosił maseczkę i utrzymywał dystans - relacjonuje Rusin.
Ustalają, z kim kontaktował się 66-latek. On trafił do aresztu
Trwa ustalanie, z iloma osobami, w trakcie spacerów po mieście, mężczyzna miał kontakt. Wiadomo, że próbował wejść do Gminnego Centrum Kultury i Sportu. Jednak - jak informuje prokuratura - to mu się nie udało. Świdnicki sanepid dementuje też informację, która pojawiła się w lokalnych mediach. Według nich to przez wizytę 66-latka żarowski magistrat musiał zostać zamknięty i przejść w tryb pracy zdalnej. "Incydent w Urzędzie Miejskim w Żarowie nie był powiązany z tym mężczyzną" - poinformował sanepid w mailu skierowanym do naszej redakcji.
- Ustaliliśmy część osób, z którymi 66-latek miał styczność i które mógł narazić na zakażenie. Informacje o tym przekazaliśmy sanepidowi i to on teraz wydaje dalsze decyzje i prowadzi dochodzenie epidemiologiczne - podkreśla szef świdnickiej prokuratury.
A świdnicki sanepid, w mailu przesłanym do naszej redakcji, informuje: "Zgodnie z przyjętym algorytmem postępowania epidemiologicznego tylko dwie osoby objęto kwarantanną z uwagi na bezpośredni kontakt z zarażonym. Ponadto pięć osób z pośredniego kontaktu objęto nadzorem epidemiologicznym".
Prowadzący sprawę zawnioskowali do sądu o zastosowanie wobec mężczyzny środka zapobiegawczego w postaci trzymiesięcznego aresztu. Sąd - na posiedzeniu, które także odbyło się zdalnie - do wniosku się przychylił. Dlaczego prokuratorzy wnioskowali o areszt? Rusin: - Zarzucane podejrzanemu przestępstwo zagrożone jest karą do ośmiu lat pozbawienia wolności, a więc mamy tu realne zagrożenie surową karą. Poza tym nie mamy ustalonych wszystkich osób, z którymi ten mężczyzna się kontaktował, a więc zachodzi obawa mataczenia. Co więcej, zachodziło wysokie prawdopodobieństwo, że podejrzany po raz kolejny dopuściłby się podobnego czynu.
Źródło: TVN24 Wrocław