Scena jak z filmu "Kevin sam w domu" rozegrała się w jednym z przedszkoli w Jeleniej Górze (woj. dolnośląskie). Tym razem jednak nie było śmiesznie. W piątek grupa przedszkolaków wyjechała na wycieczkę, jednak bez jednej 5-latki. Dziewczynka została w przedszkolu bez opieki. Sprawą zajęła się policja, prokuratura oraz kuratorium oświaty.
Do nietypowej sytuacji doszło w piątek, 9 sierpnia, w jednym z przedszkoli w Jeleniej Górze. Grupa przedszkolaków miała pojechać na wycieczkę, jednak jedna z 5-latek została zapomniana w placówce. Spędziła sama sześć godzin. Rodzina, która dowiedziała się o całej sytuacji, złożyła zawiadomienie na policję.
Rodzina zawiadomiła policję
- Funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze prowadzą czynności w kierunku narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia 5-letniej dziewczynki. Ze wstępnych ustaleń wynika, że dziewczynka została pozostawiona w przedszkolu bez opieki. Zabezpieczane są monitoringi oraz trwają przesłuchania świadków - mówi Beata Sosulska-Baran z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.
Powiadomiona została również Prokuratura Rejonowa w Jeleniej Górze.
- Osoba, która miała się opiekować dzieckiem, zostanie pociągnięta do odpowiedzialności z art. 160 paragraf 2 Kodeksu karnego - jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 - dodaje policja.
Kuratorium Oświaty bada sprawę
- W poniedziałek mama jednego z wychowanków przedszkola "Radosne Tuptusie" zadzwoniła do kuratorium z informacją, że jej dziecko w piątek miało uczestniczyć w wycieczce zorganizowanej przez przedszkole, jednak nie wzięło w niej udziału, ponieważ zostało zamknięte bez opieki na sześć godzin w placówce - mówi Krystyna Kaczorowska z Kuratorium Oświaty we Wrocławiu.
Pozostałe dzieci wraz z personelem, nauczycielkami, autobusem odjechały na wycieczkę - spływ pontonem na rzece Bóbr. Wycieczka miała zacząć się około godziny 10.
Jak dodaje kuratorium, kiedy mama dziewczynki napisała do wychowawców z prośbą o zwrócenie szczególnej uwagi na dziecko, ponieważ bało się ono wody, po kilkudziesięciu minutach otrzymała odpowiedź uspokajającą, że dziewczynka zostanie zaopiekowana i nie ma powodów do obaw. Dopiero o 16 opiekunki zorientowały się, że dziecka z nimi nie ma i wtedy zadzwoniły do żłobka, by ktoś poszedł się nim zaopiekować.
- Kierowniczka wycieczki wykonała telefon do pracownicy żłobka, która znajduje się w tym samym budynku, by sprawdziła, czy w przedszkolu jest dziecko. Po czym potwierdziła, że dziecko było w przedszkolu. Oznacza to, że od godziny 10 do 16 pięcioletnie dziecko przebywało samo - wyjaśnia kuratorium.
Przez kolejną godzinę dziewczynka znajdowała się pod opieką pracownicy żłobka. Dopiero o godzinie 17, kiedy dzieci wróciły z wycieczki, mama mogła odebrać pięciolatkę.
Przedszkole może spotkać kara
Jak dodaje rzeczniczka kuratorium, maksymalną karą może być cofnięcie pozwolenia na działanie, jednak trzeba zaczekać na wszystkie ustalenia i koniec kontroli.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24