Nieoceniona okazała się pomoc jeleniogórskich strażaków, którzy z samego rana zostali wezwani do szpitala. Przywieźli ze sobą sprzęt, dzięki któremu uratowano przyrodzenie jednego z pacjentów.
W poniedziałek, po godzinie 6 rano, dyżurny straży przyjął zgłoszenie z Wojewódzkiego Centrum Szpitalnego Kotliny Jeleniogórskiej. Jak informują lokalne portale jelonka.com i 24jgora.pl, do szpitalnego oddziału ratunkowego zgłosił się mężczyzna, który nie mógł ściągnąć metalowego pierścienia z genitaliów. Ucisk spowodował obrzęk penisa i zatrzymanie krążenia. Trzeba było szybko reagować.
- Otrzymaliśmy telefon ze szpitala z zapytaniem, czy posiadamy odpowiedni sprzęt do tego typu zdarzenia. Dostarczyliśmy małą szlifierkę obrotową, z tarczą o średnicy kilku centymetrów. Resztą zajął się personel medyczny - mówi Krzysztof Zakrzewski, rzecznik straży pożarnej w Jeleniej Górze.
Precyzyjne cięcie powiodło się, pierścień został usunięty. - Pierwszy raz mieliśmy taką interwencję - przyznaje Zakrzewski.
Obrączki na palcach
Znacznie większe doświadczenie w podobnych akcjach mają strażacy z Wielkopolski. Niemal bliźniacza sytuacja miała miejsce w Kępnie. 50-letni mężczyzna zgłosił się do szpitala z obrączką na przyrodzeniu. Lekarze początkowo nie mogli sobie poradzić z jej usunięciem, dlatego wezwali strażaków. Jednak niedługo później personel medyczny sam poradził sobie z problemem.
Gorzej było w przypadku osób, którym obrączki utknęły na palcach. Na początku 2017 roku strażacy z poznańskiej JRG-7 dwukrotnie musieli chwytać za małą szlifierkę.
Raz zgłosiła się kobieta z dłonią spuchniętą od uderzenia. Obrzęk na palcu zrobił się tak duży, że szybko należało się pozbyć obrączki. Dwa miesiące później ci sami strażacy rozcinali obrączkę na palcu, który był dosłownie purpurowy.
Koledzy z podpoznańskiej Mosiny przez godzinę piłowali obrączkę na palcu mężczyzny, który zgłosił się do nich. - Łatwiej nam przeciąć wagon czy ciężarówkę niż taką małą obrączkę i to z twardych materiałów - przyznał wtedy strażak Michał Kołodziejczak.
Garnek na głowie
Z kolei w grudniu 2019 roku lokalne i ogólnopolskie media opisały nietypową interwencję w Słupcy. Do tamtejszego szpitala zgłosili się rodzice z dwuletnim dzieckiem. Chłopiec nałożył sobie garnek na głowę i nie można było go zdjąć. Nauczeni doświadczeniem swoim i cudzym do standardowego wyposażenia wozu strażacy dołączyli szlifierkę i... olej spożywczy.
Intuicja ich nie zawiodła. Przez 10 minut strażacy delikatnie smarowali główkę dziecka. Potem powoli manewrowali garnkiem tak, by ostrożnie zszedł z głowy malucha.
- Całe szczęście, że wystarczył olej. W innym przypadku musielibyśmy próbować użyć szlifierki do obrączek. To mała pilarka z ostrzem o średnicy 2-3 centymetrów. Nie wiemy, czy to by się sprawdziło. Użycie takiego sprzętu byłoby nie tylko niewyobrażalnym stresem dla dziecka, ale i sporym zagrożeniem - mówił wtedy Marcin Nachowiak z komendy powiatowej PSP w Słupcy.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Portal Funduszy Europejskich