Opolski sąd odrzucił pozew zbiorowy mieszkańców Kędzierzyna-Koźla, których domy zostały zalane w czasie powodzi w 2010 roku. Winą obarczają władze miejskie i powiatowe. - Nas zalano i nie powiedziano nawet słowa "przepraszam", a niektórzy do tej pory śmieją się nam w twarz - mówił rozczarowany przedstawiciel poszkodowanych.
Do powodzi w Kędzierzynie-Koźlu doszło w maju 2010 roku. Mieszkańcy, którzy uważali, że przez błędne decyzje urzędników woda zalała właśnie ich, pozew zbiorowy złożyli kilka miesięcy później. Jak wyjaśniano wówczas, kluczowym zarzutem wysuwanym pod adresem władz było to, że te nie dopełniły obowiązków w zakresie ochrony przeciwpowodziowej przez władze miasta i powiatu Kędzierzyn-Koźle.
Poszkodowani "nie wykazali roszczeń"
Mieszkańcy dowodzili, że przez niekompetentne decyzje urzędników poziom wody w ich domach był nawet o 1,5 metra wyższy, niż fala przechodząca Odrą. Autorzy pozwu dowodzili, że stało się tak, bo jednocześnie celowo założono tymczasowe zapory na wałach i zasypano przepust przy nowym moście na obrzeżach miasta.
W czwartek Sąd Okręgowy w Opolu odrzucił pozew mieszkańców. - W oparciu o materiał dowodowy należy przyjąć, iż strona powodowa nie wykazała swoich roszczeń - mówiła sędzia Katarzyna Faff. I wyjaśniała, że władze gminy i powiatu nie miały możliwości podjęcia działań, które uchroniłyby zalane tereny. - Działania pozwanych były podejmowane zgodnie z posiadaną przez nich wiedzą - uzasadniał sąd.
"Sprawiedliwość jest ślepa"
Pełnomocnik poszkodowanych przyznał, że po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku mieszkańcy prawdopodobnie złożą apelację. - W naszym przekonaniu gmina i powiat ponoszą odpowiedzialność za te wydarzenia i za te szkody, które ponieśli mieszkańcy. O ile nie w całości, to przynajmniej w znacznym stopniu. Za zwiększone zalanie gmina i powiat powinny odpowiadać - powiedział w rozmowie z dziennikarzami Paweł Gawor, pełnomocnik poszkodowanych.
Z kolei reprezentant grupy mieszkańców nie ukrywał rozczarowania. - Spodziewaliśmy się innego wyroku. Sprawiedliwość jest bardzo ślepa i w naszym odczuciu bardzo niesprawiedliwa. Nas zalano i nie powiedziano nawet słowa "przepraszam", a niektórzy do tej pory śmieją się nam w twarz - mówił Kazimierz Krzynówek, który decyzją sądu ma zapłacić po 19,8 tys. złotych gminie i powiatowi za zastępstwo procesowe.
Sprawę rozpatrywał Sąd Okręgowy w Opolu:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24