Główny udziałowiec Śląska o współpracy z Wrocławiem: "Musimy się rozstać"

Śląsk Wrocław ma kłopoty finansowe
Śląsk Wrocław ma kłopoty finansowe
Źródło: slaskwroclaw.pl | Krystyna Pączkowska

- Nie jesteśmy zainteresowani sponsorowaniem drużyny - mówi na łamach "Przeglądu Sportowego" jej współwłaściciel, Zygmunt Solorz-Żak. Miasto, drugi właściciel, nie chce na razie tego komentować. - Musimy najpierw porozmawiać - kwituje w rozmowie z tvn24.pl rzecznik prezydenta Wrocławia.

Zygmunt Solorz-Żak, większościowy udziałowiec Śląska Wrocław, w piątkowym wydaniu "Przeglądu Sportowego" przyznaje, że jego plan na Śląsk zmienił się wraz z odebraniem mu gruntu, na którym jeszcze przed Euro 2012 miała powstać galeria handlowa. Zyski z niej miały być przeznaczone na finansowanie drużyny.

- Umowa mówiła, że klub wydzierżawia od miasta działkę budowlaną, na której ma powstać centrum handlowe. Później jednak nam tę działkę odebrano. Plan zbudowania mechanizmu, który by finansował Śląsk, nie został tym samym zrealizowany. Jeśli prezydent wycofał się z udostępnienia nam gruntu, to trudno. Musimy się rozstać. My nie jesteśmy zainteresowani sponsorowaniem drużyny - tłumaczy w rozmowie z gazetą Solorz-Żak.

Na pytanie dziennikarza: "Jesteście skłonni odsprzedać udziały po nominalnej cenie? Wasze 51 procent jest teoretycznie warte 18 milionów złotych.", Solorz-Żak odpowiada:

- Tak jak weszliśmy do Śląska, tak możemy wyjść.

Podkreśla też, że ostatnio był trudny czas na prowadzenie biznesu, a sytuacja na rynku się zmieniła.

- Okazało się, że wcale nie tak łatwo uzyskać kredyt na galerię. To był czynnik zupełnie niezależny od nas. Banki w pewnym momencie zaczęły przeciągać sprawę. Pan prezydent nie wytrzymał napięcia, jakie było związane z finansowaniem galerii. Chciał, żeby ta sprawa z kredytem została załatwiona szybko. Tak nie zawsze się da - mówi "Przeglądowi Sportowemu" współwłaściciel Śląska.

Miasto i Śląsk nie komentują

O komentarz poprosiliśmy przedstawicieli wrocławskiego urzędu miasta.

- Najpierw trzeba porozmawiać, a później komentować. Będą rozmowy, bo jesteśmy współwłaścicielami, ale wywiad pozostawiamy bez komentarza. To nasze oficjalne stanowisko - mówi w rozmowie z tvn24.pl Paweł Czuma, rzecznik prezydenta Wrocławia.

"Przegląd Sportowy" pisze też, że prezydent Wrocławia zamierzał w styczniu spotkać się z Zygmuntem Solorzem-Żakiem i porozmawiać o "kulturalnym rozwiązaniu współpracy". Biuro prasowe urzędu zaprzecza tym doniesieniom.

Jak jest sytuacja klubu, chcieliśmy zapytać jego przedstawicieli. Ci jednak też odmawiają komentarza.

- Jesteśmy pracownikami klubu, nasze stanowiska nie są powołane do tego, żeby komentować posunięcia właścicieli - kwituje Michał Mazur, rzecznik WKS Śląsk.

Śląsk bez pieniędzy

O finansowych problemy wrocławskiego klub wiadomo od wiosny, kiedy sekretarz miasta poinformował, że sytuacja Śląska jest dramatyczna. Wrocław przekazał więc na klub 18 mln zł, z czego 6 mln zł miasto założyło za spółkę Zygmunta Solorza-Żaka. W przyszłym roku na konto Śląska z budżetu miasta ma wpłynąć 10 mln zł.

Większościowym akcjonariuszem Śląska Wrocław (51 proc. udziałów), jest spółka Bithell Holdings Ltd., należąca do grupy kapitałowej Zygmunta Solorza-Żaka. Pozostałe 49 proc. jest w rękach miasta Wrocław. Obie strony finansowaniem klubu miały się dzielić po połowie. Taki sposób utrzymywania klubu zakładała umowa, którą w kwietniu 2009 roku podpisali prezydent Rafał Dutkiewicz i Zygmunt Solorz-Żak.

Większościowy udziałowiec miał wpłacać pieniądze na Śląsk do końca 2011 roku, a później klub miał się utrzymywać z galerii handlowej, wybudowanej przy stadionie przez Solorza-Żaka. Czytaj więcej o problemach Śląska.

Autor: ansa/mz / Źródło: Przegląd Sportowy, TVN24 Wrocław

Czytaj także: