Według jednej wersji zagadał się przez telefon. Według drugiej zasnął, a telefonu przy sobie nie miał. Początek tej historii jest tajemniczy, ale finał był taki, że mężczyzna został zamknięty w galerii handlowej w Głogowie. Udało mu się wydostać, bo włączył alarm.
W niedzielę Galeria Dworcowa w Głogowie została zamknięta o godzinie 18. Pracownicy sklepów poszli do domów. Klienci też. Jednak po kilkudziesięciu minutach okazało się, że nie wszyscy. W centrum handlowym został mężczyzna. Z środka nie mógł wyjść.
- Był tam przez dwie godziny. Wymyślił, że wydostanie się, jeśli uruchomi alarm przeciwpożarowy. Dlatego na miejscu pojawili się strażacy - informuje bryg. Paweł Dziadosz z głogowskiej straży pożarnej. Pojawił się też administrator budynku, bo włączył się również alarm przeciwwłamaniowy.
Zasnął czy się zagadał?
Jak doszło do tego, że w środku zamknięto mężczyznę? Na razie wersje są dwie. Według jednej z nich mężczyzna zasnął w toalecie, a obsługa go nie zauważyła. W tym przypadku miał nie mieć telefonu komórkowego i dlatego był zmuszony uruchomić alarm.
Według drugiej wersji mężczyzna przez telefon rozmawiał tak długo, aż galerię zamknięto. Rozmowa wyczerpała baterię w telefonie mężczyzny i dlatego nie miał jak poinformować kogokolwiek o tym, że został zamknięty.
Dyrekcja galerii o sprawie wie. Teraz wyjaśniają, jak doszło do zdarzenia. Przedstawicielka obiektu podkreśla, że nie doszło tam do żadnej kradzieży.
Do zdarzenia doszło w Głogowie:
Autor: tam/gp/jb / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: PawlaNEWS