Powstały z potrzeby płynięcia pod prąd. Muzyk Michał Zygmunt zaprojektował trzy gitary z drzew znad Odry. Panował mit, że to niemożliwe, bo jesion, świerk czy lipa są przecież gorsze od drzewa różanego czy mahoniu. Niemożliwe stało się wyzwaniem. Trzy instrumenty - Odra, Karina i Kania – zrobił lutnik Mirek Fejcho. On też jest znad Odry, z Oleśnicy. Michał Zygmunt chce odrzańskimi gitarami podbić świat muzyki, bo jak mówi „produkt regionalny to nie tylko dżem”. Słuchaliśmy, jak brzmią i potwierdzamy, żadna konfitura nie sprawi, że poczujemy takie wibracje.
- To było olbrzymie wyzwanie, bo panował mit, że drzewa z tego rejonu są zbyt ciężkie, źle brzmią. Więc lutnicy automatycznie sprowadzali egzotyczne gatunki. Zaskoczyło nas, że drzewa znad Odry nadają się do tego idealnie, że wiele amerykańskich manufaktur ściąga drzewa właśnie z tego regionu – mówi tvn24.pl Michał Zygmunt.
Świerk niczym heban
Instrumenty są odrzańskie, bo drzewa, z których są wykonane, przez wiele lat rosły nad Odrą. Powstały m. in. ze świerku, wiązu, jaworu czy jesionu. Fejcho wykonał trzy gitary, każda, jak na dolnośląską przystało, swoją nazwę wzięła od regionu. Jest więc koncertowa, profesjonalna gitara Odra, gitara rezofoniczna Karina oraz czterostrunowa gitarka Kania. To właśnie z tą ostatnią, nazwaną "jak najpiękniejszy ptak rzeki Odry", czterostrunową gitarą Zygmunt wiąże wielkie nadzieje.
- Każdy może sobie ją zrobić niewielkim kosztem, nauka gry jest równie prosta. Myśląc o niej, myślę jako o produkcie regionalnym, który, niczym bębenek z Afryką, będzie kojarzył się z Dolnym Śląskiem - zdradza.
Będą jak bębenki z Afryki?
Instrumenty ponoć sprawdziły się na scenie. Zygmunt właśnie wrócił z trasy, podczas której grał tylko na odrzańskich. - Bardzo profesjonalnie zdały egzamin - przekonuje.
I, jak twierdzi, wywołały niemałą sensację. - Ludzie pytali, co to za gitary, zauważali, że są to małe rękodzieła, że brzmią inaczej, wyglądają niestandardowo... Jedni pytali, w jaki sposób je zrobić, dowiadywali się, gdzie można zdobyć części. Inni koniecznie chcieli je kupić - opowiada.
Ale to na razie płonne nadzieje. Zygmunt o seryjnej produkcji ani myśli. - Teraz akcja wymyślona z pasji i potrzeby opowiedzenia ważnej historii zaczyna przeradzać się w poważny projekt - mówi.
Posłuchaj, jak brzmią gitary:
Marzy mu się, aby na Dolnym Śląsku odrodziła się tradycja budowy instrumentów. Wcześniej działała tu fabryka gitar w Lubinie czy fabryka pianin w Legnicy. - Teraz są nieobecne, ale mam nadzieję, że ta akcja pozwoli to zmienić. Ona pokazuje, że mamy tu lutników i muzyków, którzy chcą odtworzyć legendę - wyjaśnia.
A przy okazji promować jego ukochaną Odrę. - To projekt, w którym opowiadam moją historię rzeki. Chciałem też pokazać, że wielki świat jest do zdobycia, że to, co lokalne, nie musi być gorsze. Że regionalny produkt to nie tylko dżem - uśmiecha się na koniec.
Autor: Maria Lester / Źródło: TVN24 Wroclaw
Źródło zdjęcia głównego: arch. pryw.