Głuchołazy, które najbardziej ucierpiały podczas majowych podtopień, wciąż usuwają ich skutki. Nadal zamknięta jest droga, na której zapadł się asfalt. Kierowcy będą mogli znów jeździć trasą do granicy z Czechami dopiero pod koniec roku.
- Nadal usuwamy skutki nawałnic. Straty, jakie woda wyrządziła w regionie, szacuje się na około 30 mln zł. Niszczycielska woda zalała niemal 100 domostw i uszkodziła drogi. Największe szkody wyrządziła rzeka Starynka, która zalała większą część miasta - podsumowuje Edward Szupryczyński, burmistrz Głuchołaz.
Pierwsze pieniądze trafiły już do poszkodowanych. Mieszkańcy dostali doraźną pomoc w wysokości 6 tys. zł. Teraz gmina dostała 300 tys. zł do rozdzielenia wśród najbardziej potrzebujących.
- Ale to kropla w morzu potrzeb. Brakuje pieniędzy na infrastrukturę - wtrąca Szupryczyński.
Droga krajowa czeka na remont
Ponad miesiąc po powodzi kierowcy nadal nie mogą przejechać drogą wojewódzką nr 411, prowadzącą z Głuchołaz do granicy z Czechami. To właśnie tam, na ul. Powstańców Śląskich, w maju pod jadącym do akcji wozem strażackim zapadł się fragment asfaltu. Wyrwa jest głęboka na 4 metry i szeroka na ok. 10 metrów.
- Potrzebujemy jeszcze około 8 mln zł na remont tej trasy - dodaje burmistrz.
Przebudowa jest skomplikowana. W tym miejscu krzyżują się światłowód i kanalizacja, przebiegają tory kolejowe oraz droga. Według szacunków burmistrza kierowcy na tę trasę będą mogli wrócić najszybciej pod koniec roku.
Tak wygląda droga podmyta przez rzekę Starynkę w Głuchołazach:
Nawałnice na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie
Pod koniec maja intensywne nawałnice, które przeszły nad Polską, spowodowały wezbranie m.in. górskich potoków i rzek. Najtrudniejsza sytuacja była w województwach: opolskim, dolnośląskim, wielkopolskim i małopolskim. Nawałnice sparaliżowały Wrocław, zalane były przejścia podziemne, przejazdy pod wiaduktami, nie kursowała komunikacja miejska.
W miejscowości Głuchołazy (woj. opolskie) zalanych zostało 99 domów. W sumie według szacunków komisji tylko w gminie Głuchołazy ucierpiały 124 rodziny. Wezbrane potoki uszkodziły też drogi, mosty. Podtopione zostały m.in. szkoły. Po nawałnicach gminę wizytował premier Donald Tusk.
"Gorzej niż w 1997"
- Nie mieliśmy czasu na uratowanie czegokolwiek, po prostu jak najszybciej chcieliśmy się ewakuować. Wszystko zniszczone, wszystko spłynęło, woda wyrwała nawet drzwi z futryny. Takiej sytuacji, jak teraz, nie było nawet w 1997 roku - mówił wtedy Grzegorz Sowa, właściciel najbardziej zniszczonego gospodarstwa w Głuchołazach.
Jego dom znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie rzeczki Starynki, która podczas nawałnic zamieniła się w rwącą rzekę i zalała okoliczne domostwa. CZYTAJ WIĘCEJ.
Paraliż Wrocławia po burzy:
Autor: balu/mz/kwoj / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław | T.Kanik