Karetka na sygnale jadąca z Legnicy do Wrocławia musiała zwolnić, bo tuż przed nią manewr wyprzedzania zaczął kierowca tira. I choć ambulans nie przewoził pacjenta, to sprawa była pilna. Karetka jechała po krew dla noworodka. - W takim przypadku liczy się każda minuta - podkreśla przedstawiciel szpitala.
Autostrada A4 na wysokości Bielan Wrocławskich. Tutaj, wprowadzony w czerwcu, zakaz wyprzedzania dla ciężarówek nie obowiązuje. Skorzystał z tego jeden z kierowców. Na nagraniu widać, jak zaczyna wyprzedzać innego tira. Jadący za nim samochód prowadzony przez autora nagrania zjeżdża na prawy pas. Wszystko dlatego, że usłyszał jadącą na sygnale karetkę. Jej kierowca musi hamować.
- Bardzo mądrze, ku**a - komentuje zdenerwowany autor nagrania. Nerwy wydają się uzasadnione, bo zanim tir zakończy wyprzedzanie, mija 20 sekund.
Karetka wiozła krew dla noworodka
- To był transport krwi na ratunek. Transport dla noworodka. Sprawa była bardzo pilna - mówi Tomasz Kozieł, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy. To stąd pochodzi karetka, którą spowolnił tir. Ambulans jechał do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa we Wrocławiu. Na pokonanie ponad 75-kilometrowej trasy, w najpilniejszych przypadkach, ambulans ma mniej niż godzinę.
Jak przyznaje Kozieł, w przypadku transportu krwi na ratunek ważna jest każda minuta. A sytuacje takie, jak ta zarejestrowana na nagraniu zdarzają się często. - Kierowcy narzekają na wyprzedzające się ciężarówki. Niektórzy albo nie reagują na sygnały świetlne i dźwiękowe, albo nie potrafią zareagować we właściwy sposób - uważa Kozieł.
"Brak podstawowej edukacji"
Zdaniem autora nagrania, jadący przed nim kierowcy ciężarówek mogli zachować się inaczej. - Ten jadący po prawej mógł zwolnić i zrobić miejsce dla tira, który chciał wyprzedzać. Mieli na to czas. Moim zdaniem winny jest i jeden, i drugi - stwierdza pan Robert, który prowadzi kanał Dziki Kraj w Full HD.
Zdaniem kierownika dyspozytorni pogotowia ratunkowego we Wrocławiu, problem zaczyna się już na poziomie nauki jazdy. - Brakuje podstawowej edukacji na poziomie ośrodków nauki jazdy. To dotyczy nie tylko kierowców ciężarówek, ale też nas wszystkich, użytkowników dróg - mówi Szymon Czyżewski.
Sprawę bada policja.
Do zdarzenia doszło na wysokości Bielan Wrocławskich:
Autor: tam/gp/jb / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Dziki Kraj w Full HD