Wszedł do salonu gier, oblał jego klientów benzyną, a następnie podpalił. Kilka dni później dwaj mężczyźni zmarli w szpitalu. Piotr G. został oskarżony o podwójne zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu dożywocie.
Do podpalenia salonu gier w Zgorzelcu doszło 13 kwietnia ubiegłego roku. Ciężko ranne zostały cztery osoby, w tym sam Piotr G. Kilka dni po pożarze zmarł jeden z klientów baru, drugi w nocy z 27 na 28 kwietnia. Z ustaleń śledczych wynika, że G. wszedł do salonu gier wyposażony w plastikowy kanister z benzyną.
- Zażądał zwrotu pieniędzy. Gdy usłyszał odmowę, oblał mężczyzn benzyną, odpalił zapalniczkę i doprowadził do wybuchu - mówili prokuratorzy.
"Obaj płonęli"
Świadkowie zdarzenia mówili o głośnym huku.
- W mieszkaniu zrobiło się siwo, więc wyjrzałem przez okno. Na ulicy było dwóch facetów. Jeden biegał, drugi leżał. Obaj płonęli. Jeden z nich prawie spłonął żywcem - opowiadała jedna z osób obserwujących zdarzenie. Inna z kobiet dodawała: jego ubranie całe się spaliło, leżał i okropnie krzyczał.
Piotr G. jeszcze w szpitalu usłyszał zarzut zabójstwa. Teraz został oskarżony. Grozi mu dożywocie.
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław