Najpierw ogień pojawił się w budynku gospodarczym, później błyskawicznie przeniósł się na dom, w którym mieszkała dziewięcioosobowa rodzina. - W naszej ocenie budynki uległy spaleniu w 99 procentach - mówią strażacy, którzy walczyli z pożarem w Pisarzowicach (woj. dolnośląskie).
W niedzielę po południu niemal doszczętnie spłonął dom w Pisarzowicach na Dolnym Śląsku. Zaczęło się od pożaru stodoły. - Byłam w domu i gotowałam. Nagle przybiegli i powiedzieli, że ze stodoły wydobywa się dym - mówi poszkodowana pani Agata. I dodaje, że zadzwoniła po służby, a rodzina odkręciła butlę z gazem i wyprowadziła z domu dzieci.
"99 procent uległo spaleniu"
- Po przyjeździe na miejsce zastaliśmy całkowicie spalone pomieszczenie gospodarcze i w pełni rozwinięty pożar w części gospodarczej obiektu mieszkalnego - informuje asp. Adrian Książek ze straży pożarnej w Kamiennej Górze. I dodaje, że działania strażaków utrudniał silnie wiejący wiatr.
Domu i budynku gospodarczego nie udało się uratować. - 99 procent uległo spaleniu. Najprawdopodobniej nie będzie możliwości powrotu. W naszej ocenie część, którą udało się uratować nie nadaje się do zamieszkania. Choć oceni to jeszcze inspektor nadzoru budowlanego - podkreśla strażak.
"Wyszliśmy tak jak stoimy"
Na szczęście, nikt z dziewięcioosobowej rodziny nie odniósł obrażeń. Spłonął za to niemal cały jej dobytek. To czego nie zniszczył ogień zalała woda. - Mieszkała tu trójka dzieci. Wszystko mieliśmy już przygotowane do szkoły. Nie mamy nic poza tym, co mamy na sobie. Wyszliśmy tak jak stoimy - mówi pani Agata.
Z ogniem walczyło 12 zastępów straży pożarnej. Na miejscu pojawił się też wójt gminy. I zapewnił wsparcie i pomoc dla pogorzelców. Od poniedziałku uruchomiona ma zostać pomoc finansowa i zbiórka darów dla poszkodowanej rodziny. - Nie zostawimy ich samych - zapewnia Patryk Straus, wójt gminy Kamienna Góra. Na razie rodzina zatrzyma się u najbliższych.
Do pożaru doszło w Pisarzowicach:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | A. Pawlukiewicz