Dezynfekcja, malowanie i usuwanie grzyba. Zamykają porodówkę

Remont wrocławskiej porodówki rozpocznie się we wrześniu
Remont wrocławskiej porodówki rozpocznie się we wrześniu
Źródło: M.Cepin/ansa | TVN24 Wrocław

Na blisko miesiąc zostanie zamknięta jedna z najpopularniejszych wrocławskich porodówek. Szpital przy ul. Kamieńskiego z początkiem września rozpoczyna remont sali porodowej i oddziału położniczego. Na przyjęcie dodatkowych pacjentek szykują się już pozostałe placówki, ale część mam ma nadzieję, że zdąży z porodem do końca tygodnia.

- Wykonamy bieżący remont sali porodowej, który będzie polegał na usunięciu drobnych usterek: grzyba w łazienkach, założeniu nowych silikonów, wymalowaniu sali, wyszpachlowaniu wszystkich obić i uszkodzeń kafelków, murów, drzwi. Przeprowadzimy też gruntowną dezynfekcję wszystkich pomieszczeń - wylicza Janusz Malinowski, ordynator oddziału położnictwa i ginekologii w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu.

Jak przekonuje, remont porodówki jest konieczny ze względu na wymagania sanitarne. Dyrekcja szpitala szacuje, że prace pochłoną ok. 400 tys. złotych.

Miesiąc bez porodów

Jednak wejście robotników na oddział oznacza zamknięcie jednej z najpopularniejszych porodówek w mieście. Pacjentki przez blisko miesiąc będą musiały obyć się bez lekarzy ze szpitala przy ul. Kamieńskiego. Przyjęcia zostaną wstrzymane od 2 do 27 września.

- Przez pierwszy tydzień po zamknięciu będziemy wygaszać te oddziały, gdzie pacjentki muszą odleżeć dwa - trzy dni. One u nas zostaną, natomiast te, które wymagałyby znacznie dłuższego pobytu, będą musiały być przekazane do innych szpitali - wyjaśnia ordynator.

Zdążyć przed remontem

Nic więc dziwnego, że niektóre z przyszłych mam spieszą się, by z porodem zdążyć jeszcze przed remontem oddziału.

- Z tego, co wiem pacjentki są przerażone tym, że nasza porodówka będzie zamknięta. Ona się cieszy wielkim powodzeniem. Rocznie załatwiamy ponad 2,5 tys. porodów - przyznaje Malinowski i dodaje: - Pacjentki z planowanych cięć cesarskich chciałyby, żeby były one wykonane jeszcze przed zamknięciem oddziału. Jeżeli jest to możliwe, to tak robimy.

Urodzić przed drugim września chciała m.in. Anna Czuchnicka, mama dwudniowej Michaliny.

- Miałam termin na piątego września. Bardzo mi zależało, żeby uwinąć się jeszcze w sierpniu, no i tak się wydarzyło. Nic nie robiłyśmy na siłę i się udało. Przyjechałyśmy o drugiej w nocy z soboty na niedzielę, a już w niedzielę o 9.25 Michalina była na świecie - cieszy się.

Zadowolone z opieki

Świeżo upieczona mama przyznaje, że wybrała szpital przy ul. Kamieńskiego ze względu na pozytywne opinie wśród koleżanek.

- To moje pierwsze dziecko, więc liczyłam tutaj na wsparcie. I faktycznie, nie ma problemu. Jeżeli jestem zmęczona to mogę dziecko na chwilę zostawić u pielęgniarek. Tak więc jest super - ocenia.

- Moja siostra tutaj rodziła i była bardzo zadowolona. Zależało mi na porodzie rodzinnym. W niektórych szpitalach potrzebna jest zgoda ordynatora, tutaj nie. Poród był długi, ale wszystko szczęśliwie się udało. Ja i dzidziuś czujemy się bardzo dobrze - dodaje Urszula Zarzycka, która w piątek urodziła synka.

Inne szpitale w gotowości

Te mamy, które nie zdążą przed remontem nie muszą się jednak martwić. Jak przekonuje Małgorzata Tobiś, zastępca dyrektora szpitala, na przyjęcie dodatkowych pacjentek gotowe są inne wrocławskie placówki.

- Panie, które są zakochane w naszym szpitalu będą żałować - śmieje się. - Jesteśmy umówieni ze szpitalem na Brochowie przy ul. Falkiewicza i z kliniką przy ul. Borowskiej. Mamy też fajnie wyposażony szpital w Trzebnicy - dodaje Tobiś.

- To nie pierwszy raz, kiedy zamykają okoliczną porodówkę. W takim przypadku jest ok. 50-70 porodów więcej w ciągu miesiąca. Przygotowujemy się na to, że więcej przyszłych mam wybierze nasz szpital dlatego zwiększamy ilość personelu - zapewnia Krystyna Kizińska, naczelna pielęgniarka ze szpitala na wrocławskim Brochowie.

Autor: ansa / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: