Prawie 400 mieszkańców Łomnicy (woj. dolnośląskie) protestuje przeciwko planom wójta. Ten chce sprzedać budynek przedszkola, a potem wynająć go od nowego właściciela. Po 3 latach zamierza go odkupić. - Chcą sprzedać przedszkole z kadrą i dziećmi. To pierwszy krok do likwidacji placówki - denerwują się rodzice.
Cena wywoławcza za przedszkole to 830 tys. złotych. Wójt Mysłakowic Zdzisław Pietrowski w rozmowie z "Radiem Wrocław" zapewnił, że o likwidacji placówki mowy nie ma. Gmina chce od razu wynająć budynek od nowego właściciela, a przedszkole ma działać dalej. Po 3 latach samorząd chce nieruchomość odkupić.
Po co burmistrzowi ten zabieg? - To kredyt bez kredytu. Taka transakcja powoduje, że nasze zadłużenie nie rośnie, poprawiają się wskaźniki, a do tego zyskujemy gotówkę - tłumaczył w rozmowie z radiem. I zapewnia, że nie powodów do obaw. Szczegóły najmu i późniejszego wykupu będą zabezpieczone umowami.
Z nami ani wójt ani jego zastępca nie miał czasu porozmawiać.
Rodzice: plan nierealny
Zapewnienia wójta nie uspokajają jednak mieszkańców Łomnicy i rodziców przedszkolaków. Ci wystosowali petycję, pod którą podpisało się niemal 400 osób. - Znany jest nam plan sprzedaży, wydzierżawienia i późniejszego odkupienia nieruchomości, lecz uważamy, że nie jest on w najmniejszym stopniu nawet realny. Gmina nie dysponuje dziś i nie będzie też dysponowała ani za 3, ani za 5 lat kwotą konieczną do wykupu nieruchomości - twierdzą w piśmie złożonym w urzędzie gminy.
O planach wójta dyrekcja przedszkola dowiedziała się przypadkiem. - Wprawdzie docierały do mnie jakieś plotki, ale im nie wierzyłam. Do tej pory było tak, że o sprawach dotyczących przedszkola zawsze z władzami rozmawialiśmy. W końcu zadzwoniłam do urzędu, ale jedna z pracownic powiedziała, że o niczym takim nie słyszała. Wzięłam to za dobrą monetę - opowiada Alina Miłowska, dyrektorka.
Po kilku dniach ogłoszenie o przetargu, którego przedmiotem jest przedszkole, dyrektorka znalazła na stronie internetowej urzędu gminy. - Wtedy pan wójt powiedział mi, że zamierzał mnie poinformować i że niczego nie musimy się obawiać - przyznaje kobieta.
"Pierwszy krok do likwidacji"
Rodzice się jednak obawiają. - Gmina chce sprzedać ten budynek z kadrą i dziećmi. To pierwszy krok do likwidacji placówki. Nie wierzymy, że gmina będzie w stanie wykupić przedszkole. W efekcie końcowym może to oznaczać zamknięcie miejsca, gdzie teraz przebywają nasze dzieci - mówi Monika Bacior-Krynicka, matka jednego z przedszkolaków.
Specjaliści twierdzą, że tzw. leasing zwrotny jest powszechny wśród samorządowców. - Jeśli nie ma pieniędzy, a samorząd chce chwilowo podreperować wskaźniki finansowe, to działa właśnie w ten sposób: zbywa nieruchomość inwestorowi, który następnie dzierżawi ją byłemu właścicielowi. Na krótką metę to korzystne dla gmin, w dłuższym okresie czasu to nieopłacalne - wyjaśnia Łukasz Piechowiak, główny ekonomista z bankier.pl.
Podobnie 2 lata temu zachował się wrocławski urząd miasta. Najpierw sprzedał swoją siedzibę, a potem wziął ją w leasing. Za wynajem budynków urzędnicy muszą płacić teraz 700 tys. złotych miesięcznie.
Wójt planuje spotkać się z rodzicami na spotkaniu 1 października. Odstąpić od decyzji może wtedy, gdy rada gminy cofnie swoją wcześniejszą zgodę na sprzedaż nieruchomości.
Autor: tam/r / Źródło: Radio Wrocław, TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: przedszkole-lomnica.pl, UG Mysłakowice