Złamanie dna oczodołu, uszkodzenie gałki ocznej, a w konsekwencji utrata wzroku w oku. To skutki brutalnego pobicia 20-letniego kierowcy, którego dopuścić się miał Mateusz D. Wrocławski sąd skazał go w środę na cztery lata więzienia. Dotąd nie wiadomo, co było powodem brutalnego ataku.
Wydarzenia rozegrały się 4 lutego 2019 roku w Bystrzycy w powiecie oławskim. 20-letni Grzegorz G. i jego znajoma wracali samochodem ze sklepu. Gdy mieli odjeżdżać, drogę zajechało im bmw, którym kierował 23-letni Mateusz D.
"Oskarżony usiłował siłą wyciągnąć pokrzywdzonego z samochodu, jednoczenie bił go pięściami, kopał kolanami po twarzy i głowie, po czym przewrócił na ziemię. Następnie nakazał mu wejść do bagażnika swojego samochodu, kontynuując bicie pięściami i kopanie po głowie i całym ciele" - opisała prokuratura w akcie oskarżenia.
Obrażenia, które powstały wskutek pobicia - zdaniem prokuratury - "skutkowały powstaniem ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci ciężkiego kalectwa". Oskarżony kierował także pod adresem pokrzywdzonego groźby karalne.
Mateusz D. nie przyznał się do winy i odmawiał składania wyjaśnień. Prokuratura domagała się dla niego dziewięciu lat więzienia.
Wina bez cienia wątpliwości
W środę sąd skazał oskarżonego na cztery lata więzienia i nakazał mu wypłacenie nawiązki na rzecz pokrzywdzonego w kwocie 50 tysięcy złotych.
Sędzia Michał Kupiec, uzasadniając wyrok, podkreślił, że sąd nie miał żadnych wątpliwości, że oskarżony dopuścił się zarzucanego mu przestępstwa.
- Głównym dowodem w sprawie były zeznania samego pokrzywdzonego, który przebieg zajścia przedstawiał w sposób spójny i rzeczowy. Na winę oskarżonego wskazywały też zeznania znajomej pokrzywdzonego, która była w samochodzie. Jej pierwsze zeznania były również szczegółowe, rzeczowe, spójne i zgodne z tym, co relacjonował pokrzywdzony - tłumaczył sędzia.
Sędzia zaznaczył, że wprawdzie kobieta zmieniła zeznania w toku postępowania, ale nie co do przebiegu zdarzenia, ale co do osoby sprawcy.
- O ile wcześniej nie miała wątpliwości, że sprawcą pobicia jest Mateusz D., którego rozpoznała, to podczas następnego przesłuchania twierdziła, że takiej pewności nie ma, że widziała tylko sylwetkę. Ta wersja okazała się dla sądu niewiarygodna, wprost niemożliwa do zaakceptowania w takich warunkach, jakie miały miejsce - mówił sędzia.
"Świadomie kłamała"
Sąd uznał też za nieprawdziwe zeznania dziewczyny oskarżonego, która zaprzeczała, że takie zajście miało miejsce i twierdziła, że tego dnia pojechała wraz z oskarżonym na obiad do babci, a później razem odebrali paczkę.
- Nie ma co do tego wątpliwości, że świadomie kłamała przed sądem, starając się ochronić swojego partnera - podkreślił sędzia, zapowiadając złożenie zawiadomienia o składaniu przez nią fałszywych zeznań.
Zdaniem sądu, oskarżony popełnił to przestępstwo w sposób umyślny.
- Skoro oskarżony użył takiej siły, że doszło do złamania dna oczodołu, do złamania jego ściany z niewielkim przemieszczeniem i w konsekwencji uszkodzenia gałki ocznej, to była to siła naprawdę znaczna. Oskarżony chciał pobić i spowodować u pokrzywdzonego takie skutki, jakiekolwiek tylko się da - zwrócił uwagę sędzia.
Dodał przy tym, że powody zachowania oskarżonego względem pokrzywdzonego nie zostały ujawnione.
- Pewnie nigdy się nie dowiemy, co było powodem tego konfliktu, poruszane były różnego rodzaju kwestie, ale one pozostają dla oceny sprawstwa i winy oskarżonego bez znaczenia. Niewątpliwie oskarżony wyładował swoją agresję na pokrzywdzonym - mówił sędzia Kupiec.
Wyrok jest nieprawomocny. Obrona zapowiedziała apelację.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24