Pięćdziesięciu zamaskowanych pseudokibiców, powybijane szyby, lecące kamienie i atak łopatami. Jak się okazało, autokary fanów Buducnost Podgoricy pod granicę były eskortowane nie tylko przez asystę policji. Za pojazdami podążało też kilkanaście samochodów z kibolami Śląska Wrocław. Zaatakowali dopiero na Słowacji.
- Tuż za mostem granicznym, na terytorium Republiki Słowackiej, dwa autokary czarnogórskie zostały zaatakowane przez grupę około pięćdziesięciu zamaskowanych napastników - informuje Krzysztof Kowalczyk ze straży granicznej. - W ruch poszły kamienie i niebezpieczne narzędzia, kibole atakowali kijami, a nawet kopaczkami do pielenia roślin - dodaje.
Zaatakowali dopiero nad ranem
Do zdarzenia doszło o 5 nad ranem koło przejścia granicznego w Chyżnem. Autobusy z obywatelami Czarnogóry chciały się wycofać i zawrócić na stronę polską, ale jadące za nimi samochody zablokowały im drogę.
- Na miejscu zdarzenia zatrzymano trzech mieszkańców Wrocławia i jednego napastnika z Brzegu. Pozostali uciekli z miejsca zdarzenia - mówi Kowalczyk, a Paweł Petrykowski z dolnośląskiej policji dodaje:
"Widać było agresję"
- Od początku wizyty Czarnogórzan w Polsce było widać przejawy agresji, były wyzwiska, obraźliwe gesty. Żeby nie doszło do zamieszek, na trybunach porządku pilnowało kilkudziesięciu policjantów - opowiada. - 8 minut przed końcem meczu eskortowaliśmy ich z sektoru do autobusów, a następnie pilnowaliśmy przez całą drogę do granicy - dodaje.
Choć policjanci nie uznali oficjalnie spotkania za mecz specjalnego ryzyka, to podeszli do niego wyjątkowo poważnie. Tydzień temu podczas pierwszego spotkania obu drużyn w Czarnogórze doszło bowiem do starć z udziałem policji i kibiców obu drużyn. Pobity został m.in. rzecznik prasowy wrocławskiego klubu, skradziono część rzeczy należących do piłkarzy, a autokar z zawodnikami Śląska obrzucony został kamieniami.
Autor: bieru/k / Źródło: TVN24 Wroclaw