Kierujący fordem komendant straży gminnej w Skarbimierzu (Opolskie) wjechał w tył samochodu prowadzonego przez naczelnika wydziału ruchu drogowego opolskiej policji. Jak się okazało, komendant miał 1,3 promila alkoholu w organizmie. Już stracił pracę.
Brzeg, ulica Krakusa, sobota, godzina 14.30. Kierowca ciężarówki chciał skręcić w lewo, zahamował, by przepuścić nadjeżdżające z przeciwka samochody. Za nim jechały dwa inne auta osobowe.
- 54-latek kierujący fordem nie zachował należytej ostrożności i uderzył w jadący przed nim pojazd marki Mini Cooper, kierowany przez 52-latka. Po zderzeniu mini najechało na tył naczepy ciężarowego volvo - mówi Patrycja Kaszuba, rzeczniczka policji w Brzegu.
Komendant wjechał w auto naczelnika
Na miejsce wezwano policję. Jednak przed przyjazdem patrolu okazało się, że jeden funkcjonariusz już jest na miejscu. Mini kierował naczelnik opolskiej drogówki. Z kolei za kierownicą forda siedział komendant straży gminnej w Skarbimierzu.
Wszyscy zostali przebadani alkomatem. Komendant "wydmuchał" 1,3 promila alkoholu. Już stracił uprawnienia. Grozi mu do dwóch lat więzienia.
Naczelnik był trzeźwy.
"Popełnił błąd, musiał za to zapłacić"
Jak mówi nam wójt Skarbimierza Andrzej Pulit, komendant w poniedziałek sam złożył rezygnację z pracy, nie czekając na dalszy bieg wydarzeń.
- Doskonale wiedział, że popełnił błąd. Zrobił coś, czego nie powinien i musiał za to zapłacić. Z tego, co mi przekazał, w trasę wybrał się, wiedząc, że jest pod wpływem alkoholu. Pies mu umierał, nie było nikogo, kto mógłby go podwieźć do weterynarza. Dlatego wybrał się sam - przekazuje wójt. - Przyjąłem jego rezygnację - dodaje.
Na razie nie zamierza szukać nikogo w miejsce byłego już komendanta.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock