24 lat temu najpierw brutalnie zgwałcił, a później zabił 15-letnią Ewę. Sąd pierwszej instancji skazał Jana G. na dożywocie. Ten od wyroku się odwołał. Przyznaje się tylko do gwałtu, do zabójstwa już nie. Jego sprawą zajął się teraz Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. Rozprawę jednak odroczył.
- Uznaję oskarżonego Jana G. za winnego tego, że w nocy z 21 na 22 sierpnia 1993 roku, w Zbylutowie, działając z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia małoletniej Ewy P. (...), a także działając ze szczególnym okrucieństwem, w związku ze zgwałceniem ze szczególnym okrucieństwem oraz w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, zastosował wobec pokrzywdzonej przemoc, doprowadził ją do poddania się innym czynności seksualnych, doprowadził do obcowania płciowego i zadał pięściami szereg uderzeń - mówił w lutym podczas ogłaszania wyroku sędzia Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze Daniel Strzelecki.
Oskarżony: zgwałciłem, ale nie zabiłem
Sąd skazał G. na dożywocie za zbrodnię sprzed 24 lat.
Jednak oskarżony do winy się nie przyznaje. Twierdzi, że doszło do gwałtu. Jednak utrzymuje, że z zabójstwem nie miał nic wspólnego. Dlatego, za pośrednictwem swojego pełnomocnika, odwołał się od rozstrzygnięcia. Teraz sprawę rozpatruje Sąd Apelacyjny we Wrocławiu.
W czwartek zdecydowano o odroczeniu rozprawy odwoławczej. Powód? - Należy uzupełnić postępowanie dowodowe w tej sprawie. Sąd zdecydował również o przedłużeniu tymczasowego aresztowania oskarżonego do 31 grudnia 2017 roku - powiedział sędzia Witold Franckiewicz.
Przebieg rozprawy został utajniony. Oskarżonego nie było na sali rozpraw.
Śmierć nastolatki i brak winnego
Do zabójstwa 15-latki doszło w czasie, gdy wracała z dyskoteki do domu. Kiedy nie pojawiła się w mieszkaniu, zaniepokojeni rodzice zgłosili zaginięcie. Zmasakrowane ciało dziewczynki znaleziono kilkadziesiąt godzin później w lesie, tuż obok polnej drogi prowadzącej do jej rodzinnej miejscowości.
Sprawcy gwałtu, dotkliwego pobicia i zabójstwa nie udało się wówczas ustalić.
Archiwum X w akcji
Taki stan trwał ponad dwie dekady. Oprawca nie pozostał jednak bezkarny. Wszystko dzięki funkcjonariuszom z policyjnego Archiwum X.
- Badaliśmy setki wątków, kontaktowaliśmy się z różnymi osobami. Staraliśmy się odtworzyć ostatnie minuty i sekundy życia dziewczynki, żeby wytypować grono osób, które mogłyby mieć jakikolwiek związek z tą sprawą - mówiła o pracy policjantów jedna z funkcjonariuszek.
Na początku listopada 2015 roku policjanci weszli do mieszkania Jana G. Mieszkaniec jednej ze wsi pod Lwówkiem Śląskim był zaskoczony wizytą mundurowych. G. usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i gwałtu. Do tego drugiego się przyznał. Twierdził jednak, że nastoletniej Ewy nie zabił.
Sprawę zajmuje się Sąd Apelacyjny we Wrocławiu:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24