Kierowca osobowego mercedesa początkowo miał nawet nie wiedzieć, że jego samochód się pali. Gdy się zorientował, zaparkował pomiędzy dwoma autami. Z pomocą pospieszyli mu mieszkańcy Bolesławca (woj. dolnośląskie).
Wtorkowy poranek. Ulicą Grunwaldzką w Bolesławcu jedzie osobowy mercedes. Jego jazdę rejestruje kamera sklepu motoryzacyjnego. Samochód zwalnia, jego podwozie zaczyna się palić. Płomieni przybywa, pojawia się też dym. Kierowca zjeżdża na parking. Zatrzymuje się między dwoma stojącymi tam samochodami.
"Zaczął się kopcić, zobaczyłem płomienie"
- Kończyłem obsługiwać klienta, gdy zobaczyłem, że na parking wjeżdża samochód. Zaczął się kopcić, ale zobaczyłem też płomienie od spodu - relacjonuje Wojciech Zmaczyński, właściciel sklepu, przed którym zatrzymał się kierowca płonącego auta. I dodaje, że natychmiast powiedział swojemu bratu, by chwytał za gaśnicę.
- Wziął gaśnicę z półki, wyskoczył z nią, a ja pobiegłem po drugą, przemysłową. No i ona zrobiła robotę - przyznaje mężczyzna. Z palącego się mercedesa wysiadły dwie starsze osoby: kobieta i mężczyzna. W międzyczasie właściciele stojących obok samochodów przeparkowali je na bezpieczną odległość. Pożar został szybko ugaszony.
Świadek: kierowca nie chciał tamować ruchu
Zdaniem świadka pożaru sytuacja była groźna. Nie tylko dlatego, że początkowo obok zaparkowane były dwa inne pojazdy.
- Naprzeciwko jest centrala rozdzielcza gazowni. Nieciekawie to wyglądało. Liczyły się sekundy. Minuta więcej i nie byłoby samochodu - uważa Zmaczyński, który rozmawiał później z kierowcą spalonego auta. Mężczyzna miał twierdzić, że czuł dym, ale początkowo nie miał świadomości, że jego samochód płonie. Dlaczego zaparkował pomiędzy dwoma autami? - Mówił, że był w szoku, nie chciał wstrzymywać ruchu i tamować drogi - przekazuje świadek pożaru.
Na miejsce wezwano straż pożarną i policję.
Do zdarzenia doszło w Bolesławcu:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Auto Centrum Zmaczyńscy