"To było najważniejsze dzieło ze srebra, jakie wykonaliśmy" - pisał Eugeniusz, syn słynnego złotnika Piotra Karola Faberge. Ale też najdroższe, ponieważ nabywca w 1900 roku zapłacił za legendarną dzisiaj zastawę okrągłe 125 tysięcy rubli. Sztućce i naczynia przez lata uznawano za bezpowrotnie stracone. Wszystko zmienił polski badacz, który odnalazł dwa wyjątkowe noże z tej zastawy.
Historia tej neogotyckiej zastawy jest długa i pokrętna. Jej początek sięga jeszcze czasów carskiej Rosji, kiedy to pracownia jubilerska Faberge wykonywała zamówienia dworów królewskich z całej Europy. W 1900 roku do słynnego złotnika zgłosili się Aleksander i Barbara Kelchowie. On - pochodził z rodziny niemieckich wojskowych nagrodzonych za służbę tytułem szlacheckim. Ona - córka moskiewskich kupców, spadkobierczyni fortuny syberyjskiego milionera.
Barbara uwielbiała dzieła Faberge, toteż nie wyobrażała sobie, żeby w jej świeżo wybudowanym pałacu w Petersburgu, w neogotyckiej jadalni, miało zabraknąć najwyższej próby zastawy. Aleksander uwielbiał spełniać zachcianki swojej żony, dlatego lekką ręką wydał, bagatela, 125 tys. rubli na srebrną zastawę. Dość wspomnieć, że w tym samym roku, dwa zamówione przez cara Mikołaja II jaja Faberge kosztowały "zaledwie" 13 500 rubli.
Prawie nic nie ocalało
- To było najdroższe dzieło kiedykolwiek wykonane przez Faberge. Zastawa składała się z wielu naczyń i przedmiotów. Największe i najbardziej reprezentacyjne części zastawy były ozdobione średniowiecznymi smokami i gryfami. Cechą charakterystyczną całej zastawy była zdobiąca ją litera "K" od nazwiska właścicieli "Kelch" i motyw lilii znajdujące się na wielu przedmiotach i naczyniach - tłumaczy dr Adam Szymański, historyk sztuki, związany z Politechniką Opolską, ekspert od sztuki złotników rosyjskich, w tym rzecz jasna Faberge.
To właśnie Szymański dokonał odkrycia dwóch noży, pozostałych z ogromnej, bezcennej zastawy. Jako badacz, podjął się zbadania historii całej zastawy, ale też tej konkretnej, odnalezionej pary sztućców.
Z Petersburga cenne przedmioty pojechały wraz z Barbarą do Moskwy. Tam zaczyna się mniej przyjemna część tej historii. Po wybuchu rewolucji październikowej, zastawa została skonfiskowana przez bolszewików, a w 1918 roku przetopiona. Wszyscy badacze i znawcy dziejów Faberge uważali, że została całkowicie zniszczona. Otóż nie.
- W styczniu 2017 roku okazało się, że część tej zastawy jednak ocalała i odnalazła się w Polsce. Odnalezione noże zachowały się w bardzo dobrym stanie. Ich wartość jest ogromna, bo to jedyne zachowane części największego arcydzieła ze srebra wykonanego przez Fabergé - przyznaje badacz.
"Dzieła unikalne, jedyne w skali świata"
Co działo się z nimi przez - bez mała - 100 lat? Według dr Szymańskiego noże były własnością rosyjskiego żołnierza, który otrzymał je w ramach zapłaty za udział przy przetapianiu zastawy, a także niszczeniu innych skarbów rosyjskiej arystokracji. Żołnierz sprzedał je polskiemu lekarzowi i tak trafiły do kraju nad Wisłą. Wojnę przeczekały zakopane w ziemi. Po wojnie nadal były własnością tej samej rodziny.
Na początku tego roku kupił je starszy mężczyzna, pasjonat kultury rosyjskiej, bywalec pchlich targów i antykwariatów. Udostępnił przedmioty do badań.
- W trakcie pięciu miesięcy badań udało mi się m.in. potwierdzić, że w żadnej wielkiej kolekcji i w żadnym muzeum posiadającym zbiory dzieł Fabergé nie ma ani jednej części pochodzącej z tej zastawy. Nie ma ich w Muzeum Fabergé w Petersburgu, nie ma w Metropolitan, VMFA, czy zbiorach królowej Elżbiety II. Podobnie nigdy przedmioty z tej zastawy nie pojawiły się na rynku antyków, co potwierdzili ludzie z Christie’s, Sotheby’s i najlepszych na świecie antykwariatów zajmujących się Fabergé m. in. Wartski’ego. Odnalezione dzieła są naprawdę unikalne, jedyne w skali całego świata - zapewnia dr Szymański.
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: adamszymanski.com.pl