Miał zaczepiać tych, którzy wybrali się na spacer po lesie. Nie ograniczał się - jak wynika z relacji śledczych - do zaczepek słownych. Gdy metalowym prętem zaatakował interweniujących strażników leśnych, jeden z nich użył broni. Postrzelony agresor najpierw trafił do szpitala, a później za kratki.
Do zdarzenia doszło na początku listopada na terenie jednego z kompleksów leśnych w gminie Stara Kamienica (powiat jeleniogórski). To właśnie tam agresywny mężczyzna miał zaczepiać spacerowiczów, a jednego z nich zaatakować metalowym prętem. O sprawie powiadomiono policję. - Ta o interwencję poprosiła strażników leśnych. Gdy ci pojawili się na miejscu, agresor ruszył na jednego z nich - informuje Patrycja Opalińska z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu.
Użył broni
- Pomimo wezwań do odrzucenia narzędzia mężczyzna nie zastosował się do tych poleceń i zaatakował strażników - relacjonuje Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. Jeden z funkcjonariuszy straży leśnej został uderzony w rękę. Próby obezwładnienia agresywnego mężczyzny nie powiodły się. - W trakcie interwencji jeden ze strażników użył broni palnej i postrzelił napastnika - dodaje prokurator. Postrzelonemu w nogę mężczyźnie udzielono pomocy, a na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe. To przetransportowało go do szpitala, gdzie przeszedł operację.
Śledztwo prokuratury i zarzuty dla 23-latka
Sprawę wyjaśniają policja i prokuratura. - Trwa śledztwo w sprawie czynnej napaści na funkcjonariuszy publicznych. Odrębnym postępowaniem objęta jest kwestia zasadności użycia broni, choć - na tym etapie - okoliczności wskazują, że w tym przypadku zaszła taka konieczność - podkreśla Czułowski. Początkowo - ze względu na stan zdrowia - nie można było przeprowadzić z 23-latkiem czynności procesowych. Dopiero teraz prokuratorzy przedstawili mężczyźnie zarzut czynnej napaści na strażników leśnych. - Po przesłuchaniu podejrzanego, skierowano do Sądu Rejonowego w Jeleniej Górze skuteczny wniosek o jego tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy od dnia zatrzymania - przekazuje prokurator. Krzysztofowi S. grozi do 10 lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock