Świadek komisji śledczej ds. nacisków ma problemy z pamięcią. I ma na to papier z ZUS. - Spadłem z uszkodzonego fotela i uderzyłem głową w ścianę - wyjaśnił posłom prokurator Jarosław Duś. Członkowie komisji zdecydowali, że w związku z tym przesłuchają go później i w obecności psychologa.
Na początku przesłuchania Duś, który był członkiem prokuratorskiego zespołu zajmującego się w 2007 r. przeciekiem z akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa, poinformował o swoich kłopotach ze zdrowiem. Uprzedził posłów, że może mieć zaniki pamięci i niektórych spraw nie będzie mógł sobie przypomnieć. Przedstawił też zaświadczenie ZUS stwierdzające 5-procentowy uszczerbek na zdrowiu. Miał go doznać, gdy w prokuraturze spadł z uszkodzonego fotela i uderzył głową w ścianę.
Coś pamięta
Mimo zaników pamięci przypomniał sobie wydarzenie z 2007 r., które odebrał jako próbę wywarcia na nim "nacisku w związku ze sprawą prowadzoną przeciwko panu Kaczmarkowi i panu Kornatowskiemu". Jeszcze przed wyborami parlamentarnymi rozmawiał z prokuratorem rejonowym w Inowrocławiu Andrzejem Burzyńskim, który miał mu powiedzieć, że "zostało przeciwko niemu zawarte nieformalne porozumienie" między Prokuratorem Okręgowym w Bydgoszczy a jego podwładnymi. Duś miał dostawać najtrudniejsze sprawy i być poddany mobbingowi.
Duś podkreślił, że zapytał wówczas dlaczego tak się go traktuje, a w odpowiedzi miał usłyszeć, że "nie trzeba było stawiać zarzutu trójmiejskim przyjaciołom szefów z Bydgoszczy".
Prokuratorski zespół powołany w 2007 r., zajmujący się przeciekiem z akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa, badał m.in. rolę w tej sprawie byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka i byłego komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka