- Nauczyciele słusznie domagają się wyższych wynagrodzeń - mówił w "Kropce nad i" szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. - I ja też chciałbym, żebyśmy mogli spełnić ich oczekiwania, ale z tego tysiąca w tej chwili rząd jest w stanie przeznaczyć na podwyżki około 500 złotych - dodał.
- Pan Sławomir Broniarz (szef Związku Nauczycielstw Polskiego - red.) próbuje brać dzieci jako zakładników, próbuje straszyć rząd i rodziców i nie wiem kogo jeszcze, że dzieci nie będą miały egzaminów albo nie otrzymają promocji do następnej klasy - mówił we wtorek w "Kropce nad i" w TVN24 szef kancelarii premiera Michał Dworczyk, odnosząc się do ewentualnego strajku nauczycieli, którzy domagają się tysiąca złotych podwyżki. Nawiązał tym samym do sobotniej wypowiedzi przewodniczącego ZNP, który mówił, że nauczyciele "mają oręż, jakim jest promocja uczniów". W niedzielę Broniarz przeprosił za te słowa.
- Rząd zapewni każdemu dziecku możliwość przystąpienia do egzaminów, bo dobro dzieci jest najistotniejsze - powiedział "Kropce nad i" Dworczyk.
Jak stwierdził, szefa ZNP "ponosi fantazja polityczna".
- Pan Broniarz postawił dzisiaj ten spór i słuszne oczekiwania nauczycieli w centrum politycznej awantury, która jest w istocie wzięciem jako zakładników uczniów - mówił szef kancelarii premiera. - My się na to nie zgadzamy - podkreślił.
"Na to budżetu państwa polskiego nie stać"
Dworczyk ocenił jednocześnie, że "nauczyciele słusznie domagają się wyższych wynagrodzeń". - Ale z tego tysiąca (którego domagają się nauczyciele - red.) rząd jest w stanie przeznaczyć na podwyżki około 500 złotych. Średnio nauczyciele otrzymają około 500 złotych podwyżki - dodał. Na uwagę, że nauczyciele chcą tysiąca złotych podwyżki, Dworczyk powiedział: - Ja wiem, i na to dzisiaj budżetu państwa polskiego nie stać. Natomiast chcemy podnosić wynagrodzenia dla nauczycieli, bo to jest bardzo ważna grupa zawodowa.
Tłumaczył, że "rząd Prawa i Sprawiedliwości stara się doprowadzić do tego, żeby wzrost gospodarczy i dodatkowe wpływy do budżetu" "w ramach różnych programów i projektów były sprawiedliwie dzielone pomiędzy różne grupy zawodowe i społeczne".
Dopytywany, czy premier spotka się z protestującymi nauczycielami, mówił, że "premier spotyka się z różnymi grupami zawodowymi, również z nauczycielami". - W najbliższy poniedziałek, 25 marca, odbędzie się posiedzenie prezydium Rady Dialogu Społecznego, będzie tam kilkoro przedstawicieli rządu, będą też zapewne zaproszeni przedstawiciele związków, bo spotkanie jest poświęcone tematom oświaty - tłumaczył.
- Na tym spotkaniu, do czego namawiamy, będzie możliwość prowadzenia dalszego dialogu - przekonywał.
Dworczyk stwierdził także, że od 2017 roku, "od kiedy rząd Prawa i Sprawiedliwości miał stuprocentowy wpływ na kształt budżetu, na podwyżki dla nauczycieli zostało wydanych siedem miliardów złotych". - W 2017 roku to było około 450 milionów złotych, 2018 rok to było około 2 miliardy złotych, 2019 rok to 2 miliardy złotych w pierwszym półroczu i od 1 września około 1,9 miliarda - łącznie to jest około 7 miliardów złotych - wyliczał.
"Część osób, które są zaangażowane w cały ten proces, może mieć intencje polityczne"
Dworczyk mówił także w "Kropce nad i" o wysłuchaniu, jakie we wtorek odbyło się przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie pytań prejudycjalnych, z jakimi zwrócił się Sąd Najwyższy. Opinia rzecznika generalnego TSUE zostanie wydana 23 maja.
- To zaskakujące. Trzy dni przed wyborami (do Parlamentu Europejskiego, odbędą się 26 maja - red.) TSUE wyda kolejne orzeczenie - ocenił Dworczyk.
Szef kancelarii premiera przypominał, że "dwa dni przed wyborami samorządowymi TSUE też wydał orzeczenie w sprawach dotyczących naszej polityki wewnętrznej". 19 października 2018 roku unijny trybunał zdecydował o zastosowaniu tak zwanych środków tymczasowych i zawieszeniu stosowania przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym dotyczących przechodzenia sędziów SN w stan spoczynku
- Sugeruję, że przynajmniej część osób, które są zaangażowane w cały ten proces, może mieć intencje polityczne - stwierdził.
Dopytywany, czy rząd będzie respektował wydane orzeczenie, odpowiedział, że "do tej pory wszystkie orzeczenia są zrealizowane i ma nadzieję, że tak będzie".
"Część z tych osób, które kandydują, planuje wziąć urlop"
Michał Dworczyk był także pytany, czy obecnie urzędujący ministrowie, którzy kandydują w wyborach do Parlamentu Europejskiego wezmą urlop na czas kampanii wyborczej.
- W moim przekonaniu to jest indywidualna sprawa każdego z tych ministrów i indywidualne decyzje - odpowiedział. - Mówił o tym między innymi minister Brudziński, że część z tych osób, które kandydują, planuje wziąć urlop w tym najbardziej gorącym okresie kampanii wyborczej - dodał.
Szef kancelarii premiera wskazywał, że "w Polsce dozwolone jest bycie jednocześnie parlamentarzystą, posłem, senatorem i ministrem, w związku z czym ten czas ministrowie kandydujący będą dzielili między obowiązki w swoich resortach a kampanię wyborczą".
Dworczyk pytany był, czy w rządzie zapadła już decyzja, kto ewentualnie zastąpiłby na stanowiskach ministrów, którzy objęliby mandat w Parlamencie Europejskim. - Według mojej wiedzy te decyzje jeszcze nie zapadły - mówił. Ocenił, że "te decyzje byłyby przedwczesne, bo to ostatecznie wyborcy zdecydują przy urnach, kto trafi do europarlamentu".
Autor: mjz//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24