Wybuch wulkanu na wyspie La Palma. Potwierdzono, że w erupcji zginęła jedna osoba

W październiku 2021 roku na wyspie La Palma wybuchł wulkan Cumbre Vieja. Jego erupcja trwała około trzech miesięcy i oficjalnie została uznana za zakończoną w grudniu. Choć od zdarzenia minęło już kilkanaście miesięcy, dopiero teraz potwierdzono, że z powodu erupcji życie straciła jedna osoba. By to stwierdzić, konieczna była ekspertyza sądowa.

Na miesiąc przez zakończeniem erupcji w gminie El Paso, która znajdowała się w obszarze niedostępnym dla ludzi bez specjalnego pozwolenia, znaleziono ciało 72-letniego mężczyzny. Według wstępnych raportów mężczyzna najprawdopodobniej wspiął się na dach swojego domu, aby oczyścić popiół wulkaniczny. Poszycie zawaliło się, a właściciel domu spadł. Urzędnicy już wtedy informowali, że tylko dokładna analiza wyników autopsji będzie w stanie potwierdzić czy te domysły są prawdziwe.

W poniedziałek sąd na Wyspach Kanaryjskich oficjalnie podał, że autopsja wykluczyła tę przyczynę śmierci. Zamiast tego mężczyzna "zmarł po wdychaniu toksycznych oparów, co potwierdza, że katastrofa pochłonęła ludzkie życie".

Przez trzy miesiące erupcji wulkan wyrzucił z siebie ogromne ilości popiołu. Wypływająca lawa zniszczyła ponad tysiąc budynków na La Palmie, w tym szkoły, kościoły i plantacje bananów. Do tej pory jednak nie wskazywano, by wybuch Cumbre Vieja przyczynił się do śmierci choćby jednej osoby.

Ewakuacjami objęto ponad 7 z 83 tysięcy mieszkańców maleńkiej wyspy. Wielu z nich miało tylko kilka minut, by spakować się i uciec przed rozgrzaną do czerwoności lawą.

Co ciekawe, wulkan nie miał swojej oficjalnej nazwy przed erupcją. Lokalni nazywali go Cumbre Vieja z uwagi na otaczający go park narodowy. W ubiegłym roku odbyło się głosowanie nad jego nazwą. Większość ludzi była za nazwaniem go Tajogaite - od nazwy obszaru w starożytnym języku Guaczanów - pierwszych znanych mieszkańców Wysp Kanaryjskich.