W Teksasie szaleje największy pożar w historii tego stanu. Zginęły co najmniej dwie osoby, zniszczone zostały setki budynków. Pożar zdewastował hodowle bydła. Władze ostrzegają, że w weekend na skutek silnego wiatru płomienie mogą jeszcze bardziej się rozprzestrzenić.
Pożar nazywany Smokehouse Creek pozostawia po sobie zgliszcza. Według gubernatora Grega Abbotta region Panhandle na północy stanu został "całkowicie zdewastowany". Zniszczeniu uległo około 500 budynków. Według władz spalone jest 90 procent hrabstwa Roberts.
- Niektóre miejsca całkowicie zniknęły. Nie zostało nic oprócz popiołu na ziemi - stwierdził gubernator podczas piątkowej konferencji prasowej.
Do piątkowego popołudnia ogień był opanowany jedynie w 15 proc. Sytuację pogarsza to, że w zachodniej części Teksasu wybuchło kilka mniejszych pożarów.
Zginęły co najmniej dwie osoby. Ofiarami śmiertelnymi są dwie kobiety w wieku 83 lat.
Pożar spustoszył obszar o powierzchni prawie 405 tysięcy hektarów, co czyni go największym w historii tego amerykańskiego stanu. Do powstania ekstremalnego pożaru przyczyniły się gorące, suche i wietrzne warunki pogodowe na początku tygodnia. Władze ostrzegają, że w weekend w związku z prognozowanymi silnym wiatrem ogień może się jeszcze bardziej rozprzestrzenić.
"Obawiamy się, że padły tysiące zwierząt"
Jak twierdzą teksańscy farmerzy, pożar zdewastował hodowle bydła. - Obawiamy się, że padły tysiące zwierząt - poinformował komisarz ds. rolnictwa w Teksasie Sid Miller. W opinii teksańskich władz straty będą druzgocące dla hodowców, ponieważ zniszczeniu ulegną także użytki zielone przeznaczone do wypasu i zapewnienia paszy na miesiące zimowe oraz budynki gospodarcze.
Stan klęski żywiołowej
We wtorek gubernator Greg Abbott ogłosił stan klęski żywiołowej w 60 hrabstwach w związku z "powszechnymi pożarami w całym stanie".
Zapowiedział złożenie wniosku o pomoc federalną. Poszukuje też innych funduszy, aby "przyspieszyć proces odbudowy".
Źródło: PAP, tvnmeteo.pl