Potężne burze przeszły przez wschodnie Stany Zjednoczone. Dwie osoby zginęły w poniedziałek w Alabamie i Karolinie Południowej. Wśród ofiar jest 15-letni chłopiec. Ponad 1,1 miliona ludzi zostało pozbawionych prądu. Opóźnionych było prawie osiem tysięcy lotów.
Gwałtowne burze z silnym wiatrem przeszły w poniedziałek na wschodzie USA, od Pensylwanii po Georgię. Zginęły co najmniej dwie osoby. 28-letni mężczyzna zginął w mieście Florence w północno-zachodniej Alabamie po tym, jak uderzył go piorun na parkingu - przekazała policja. W hrabstwie Anderson w Karolinie Południowej śmierć poniósł 15-latek, którego przygniotło połamane przez wichurę drzewo.
- Kilkadziesiąt milionów Amerykanów zostało objętych ostrzeżeniami w związku z tornadami. Momentami wiatr wiał z prędkością dochodzącą do 120 kilometrów na godzinę - powiedział we wtorek po południu na antenie TVN24 Marcin Wrona, korespondent "Faktów" TVN. - W najgorszym momencie bez prądu było ponad milion osób, a we wtorek rano prądu nie miało około 400 tysięcy Amerykanów - dodał. - W stanie Wirginia padał grad o średnicy pięciu centymetrów - powiedział korespondent. - To był duży grad, ale nie największy. Ten największy był wielkości grejpfrutów, największy grad w stanie Wirginia od ponad 20 lat - dodał.
Powalone słupy energetyczne, tornada, gradobicia
Na obszarach zagrożonych tornadem znajdowało się w poniedziałek po południu 30 milionów mieszkańców. Tak jak wspomniał Marcin Wrona, ponad 1,1 mln ludzi było pozbawionych prądu.
Silny wiatr w Westminster w Maryland powalił 30 słupów energetycznych na drogę. - 50 osób było uwięzionych na drodze w swoich samochodach przez ponad pięć godzin, ponieważ wokół nich były powalone linie energetyczne, przez które płynął prąd. Strażacy i firmy energetyczne próbowali wyłączyć prąd z tych wszystkich linii, tak żeby ludzie mogli wyjść z samochodów - relacjonował korespondent "Faktów" TVN".
W mieście Goodland w Kansas spadł grad wielkości piłeczek do ping ponga. Zdjęcie pokazano w mediach społecznościowych Krajowej Służby Pogodowej (NWS).
Tornado, które nawiedziło stan Nowy Jork, widać na nagraniu świadka. Policja poinformowała o zniszczeniach w mieście Dryden. Żywioł zerwał dach z jednego z budynków.
Prawie osiem tysięcy lotów opóźnionych
Popołudniowe i wieczorne loty były odwoływane, przekładane lub kierowane na alternatywne trasy. Prawie 7,9 tys. lotów było opóźnionych. Szczególnie wiele takich przypadków dotyczyło startów z lotniska w Atlancie, przez którą w niedzielę przeszła burza.
Urzędy federalne zostały zamknięte w poniedziałek już o godzinie 15, aby jak najwięcej pracowników z najgęściej zaludnionych obszarów Wschodniego Wybrzeża zdołało bezpiecznie dotrzeć do domów, nim rozpęta się wichura, spadnie grad i nim nadejdzie zagrożenie tornadami.
Meteorolog NWS Chris Strong w mediach społecznościowych relacjonował na żywo, że mieszkańcy USA mają do czynienia z jednym z najpoważniejszych incydentów pogodowych w ostatnich czasach. - Znajdźcie sobie wytrzymałe schronienie. Bądźcie w domu lub zostańcie w miejscu pracy - doradził.
Źródło: PAP, CNN, Reuters, tvnmeteo.pl