27-letni student z Chin dwukrotnie potrzebował pomocy ratowników podczas wspinaczki na szczyt góry Fudżi w Japonii. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby obie interwencje nie wydarzyły się w tym samym miejscu w przeciągu jednego tygodnia.
Tego studenta japońskie służby zapamiętają na długo. 27-latek dwukrotnie w ciągu czterech dni wspinał się na górę Fudżi w Japonii poza oficjalnym sezonem wspinaczkowym. Za każdym razem jego podróż kończyła się interwencją ratowników.
Zaskakujący powód powrotu
Jak opisują lokalne media, pierwsza interwencja ratowników miała miejsce w ubiegły wtorek. Chiński student został sprowadzony na ziemię przy pomocy śmigłowca, ponieważ w trakcie wspinaczki po szlaku Fujinomiya na wysokości ponad trzech tysięcy metrów zgubił raki. Jak się jednak okazało nie była to jedyna wizyta 27-latka na zboczu słynnej góry, która jednocześnie jest stratowulkanem.
Zaledwie cztery dni później, w sobotę, mężczyzna wrócił w to samo miejscu w poszukiwaniu...telefonu komórkowego i innych zostawionych rzeczy. Odnalazł go inny wspinacz, który wezwał na pomoc ratowników.
- Podejrzewano, że cierpiał na chorobę wysokościową i zabrano go do szpitala - przekazał rzecznik prasowy policji.
Jak podają lokalne media nie jest jasne, czy 27-latkowi udało się znaleźć zgubione urządzenie.
Służby odradzają wspinanie poza sezonem
Oficjalnie sezon wspinaczkowy na górze Fudżi rozpoczyna się w lipcu i trwa do września. Z powodu niesprzyjających warunków na szlakach lokalne służby odradzają wybieranie się w to miejsce poza sezonem. Według Ministerstwa Środowiska, wszystkie szlaki prowadzące na szczyt góry Fuji są obecnie zamknięte.
Fudżi to czynny stratowulkan o wysokości 3776 metrów nad poziomem morza. Góra leży na wyspie Honsiu i jest najwyższym szczytem Japonii.
Źródło: BBC, The Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock