Do niebezpiecznego zdarzenia doszło na południowo-zachodnim wybrzeżu Australii, w popularnym wśród surferów miejscu o nazwie Bombie, położonym blisko miasta Margaret River. W poniedziałek 61-letni Andy McDonald wybrał się tam wraz z kolegą. W trakcie surfowania mężczyzna został zaatakowany przez żarłacza białego. Rekin odgryzł kawałek deski surfingowej, a mężczyzna wpadł do wody i przez kilkanaście sekund walczył o swoje życie.
"Zacząłem go okładać pięściami"
Na opublikowanym w sieci nagraniu widać, jak McDonald w pewnym momencie spada ze swojej deski. Po chwili możemy zobaczyć wzburzoną i spienioną taflę wody. 61-letni surfer opisuje, że atak żarłacza białego nadszedł znienacka.
- Coś wyłoniło się z wody i wyrzuciło mnie w powietrze. Spadłem na niego, na rekina, i zacząłem okładać go pięściami - mówi McDonald.
Gdy mężczyźnie udało się wydostać na powierzchnię wody, zaczął wołać o pomoc. Na szczęście w pobliżu był jego przyjaciel, który pomógł mu wydostać się na brzeg. 61-latek wyszedł z całej sytuacji bez szwanku.
- Mam się dobrze. Żyję, by móc opowiadać tę historię. Myślę, że nie uda mi się zasnąć w tym tygodniu - dodaje surfer.
Według danych w tym roku w Australii doszło do czterech śmiertelnych ataków, co stanowi wzrost względem 2024 i 2023 roku. Z kolei w 2020 roku takich incydentów było aż siedem.
Autorka/Autor: Franciszek Wajdzik
Źródło: ABC News Australia, The Guardian, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters