W czwartek mieliśmy do czynienia z niszczycielskim wiatrem, który wyrywał drzewa z korzeniami, zrywał dachy z domów, przewracał linie energetyczne. Skąd takie potężne wichury w Polsce w lutym? Na to pytanie odpowiadał profesor Krzysztof Błażejczyk, klimatolog.
W czwartek przez Polskę przetoczyły się wichury. Wiał tak silny wiatr, że wyrywał drzewa z korzeniami. Pojawiły się też niszczycielskie trąby powietrzne. W całym kraju odnotowano prawie 14 tysięcy interwencji związanych z silnym wiatrem.
- Obrazy są rzeczywiście sugestywne i tragiczne - mówił na antenie TVN24 profesor Krzysztof Błażejczyk, klimatolog z Polskiej Akademii Nauk, odnosząc się do nagrań ze zniszczeń. - Patrząc na historię naszego regionu i inne regiony w Europie, nie są to pierwsze przypadki (wichur - przyp. red). Być może w tych miejscach wichura po raz pierwszy dała się mieszkańcom tak bardzo we znaki. Niestety ostatnie lata mówią, że tych gwałtownych zjawisk wiatrowych, opadowych mamy coraz więcej. Jest to efekt ocieplającego się klimatu - dodawał.
Skąd się wzięły te wichury
Jak zaznaczył Błażejczyk, wichury związane są z tworzeniem się nad północnym Atlantykiem, między Wyspami Brytyjskimi, Islandią, głębokich ośrodków niżowych, które są bardzo dynamiczne.
- W ostatnich latach pojawiają się one coraz częściej, ich dynamiczność, czyli siła z jaką oddziałują na ląd, jest coraz większa - dodał.
Natarcie frontu jest najmocniej odczuwalne w zachodnich częściach Wysp Brytyjskich, na Islandii, w Irlandii, Francji, Danii, na brzegowych fragmentach Morza Północnego, Morza Atlantyckiego i Kanału La Manche.
Klimatolog mówił, że mamy obecnie okres zimowy i to jest drugi element, który sprzyja wielkości zniszczeń w Polsce.
- Większość szaty roślinnej jest pozbawiona liści, w związku z tym tarcie, które w okresie letnim ten wiatr napotyka na swojej drodze, jest obecnie mniejsze - tłumaczył Błażejczyk.
Źródło: TVN24