Nasz kraj znajduje się w obszarze tak zwanego "ciepłego wycinka niżu" - opowiadał prezenter tvnmeteo.pl Tomasz Wasilewski. Współpraca dwóch frontów atmosferycznych sprawia, że do Polski napływają masy powietrza z południowego zachodu Europy, co daje nam przyjemną aurę. Jednak w prognozach na kolejne dni widać zmianę w pogodzie i ochłodzenie.
Jak tłumaczył prezenter tvnmeteo.pl Tomasz Wasilewski, aurą w naszym kraju rządzi niż, którego centrum znajduje się nad południową Norwegią. Polska znalazła się w jego obszarze, zwanym "ciepłym wycinku niżu".
- Znajdujemy się między dwoma frontami atmosferycznymi. Jeden jest na zachód od naszych granic, to jest chłodny front atmosferyczny, a nad Skandynawią jest drugi - ciepły. Jak popatrzymy sobie na tę "ćwiartkę" to jest właśnie ten ciepły wycinek niżu, i my dostajemy w nim dzisiaj powietrze z południowego zachodu. I to dlatego prognozujemy 16 stopni, podobnie jak wczoraj. To jest zdecydowane ciepło - opowiadał na antenie TVN24.
Za chłodnym frontem napływa już inna masa powietrza - z północnego zachodu. Jego konsekwencją będzie obniżenie temperatury, a także opady deszczu.
- To ochłodzenie poczujemy najbardziej we wtorek. Bo wtedy to chłodniejsze powietrze na moment dosłownie dotrze do nas i wtedy temperatura spadnie. Ale w środę i czwartek ponownie będzie rosnąć, zbliżając się na południu kraju do 20 stopni - zauważył Wasilewski.
Z czego wynikają rozbieżności w prognozach
Prezenter wyjawił także, jak tworzone są prognozy długoterminowe i dlaczego zdarza się, że płatają figle. Na antenie przedstawił dane z modelu meteorologicznego, zakładającego 20 różnych możliwości.
- To jest prognoza temperatury dla Warszawy do 29 marca, czyli obejmująca nieco ponad tydzień. [...] To jest 20 scenariuszy, które na początku są bardzo zgodne - te wszystkie linie na początku się pokrywają. Według wszystkich scenariuszy - na przykład jutro będzie około 15 stopni. Natomiast od piątego, szóstego, siódmego dnia, ta rozbieżność między prognozami jest ogromna - opowiadał.
Na przykład jeden z aktualnych scenariuszy wskazuje, że w dniu 29 marca temperatura w Warszawie może wynieść zaledwie -2 stopnie Celsjusza. Według innej możliwości scenariusza tego samego dnia i w tym samym mieście, termometry wskazać mogą 13 stopni. - Więc ta rozbieżność wynosi 15 stopni i z każdym następnym dniem te rozbieżności narastają - opisywał.
"Obliczenia są niezwykle trudne"
Wasilewski zauważył, że w prognozach długoterminowych ważne jest wyliczenie średniej z danych, wskazanych przez modele, a następnie ocenienie, który z nich jest najbardziej prawdopodobny.
- Dzieje się tak dlatego, że w zależności od tego, co wrzucimy na początku do tego modelu, jaki on ma zbiór danych, wynik obliczeń się bardzo różni - powiedział. - Masz tysiące obserwacji pogodowych na świecie. Jedna z tych obserwacji mówi, że gdzieś tam jest 29 stopni. Ale zmierzysz tę temperaturę czy wrzucisz pomiar z godziny później i są tam 29,1 stopnia. I to już będzie miało kolosalny wpływ na to, jak w twojej części świata odległej o setki czy tysiące kilometrów, będzie wyglądać obliczenie pogody. Więc chaos, jakim jest ta atmosfera i to, że jest do końca nieprzewidywalna, plus te tysiące obserwacji, bardzo małe różnice w tych warunkach początkowych modelu, skutkują tym, że one [wyniki - przyp. red.] są bardzo często rozbieżne - wyjaśnił.
Zdaniem prezentera, można porównać to do codziennego życia.
- Masz jakiś scenariusz na dzień, ale później z tego robi się kilka scenariuszy, im dalej od tego punktu wyjścia. Tak samo jest z pogodą. Obliczenia są niezwykle trudne. To nie jest tłumaczenie się, ani próba osłaniania się - stąd czasami te ogromne różnice w prognozach, i stąd czasami zaskakujące zwroty akcji, także w tych wykresach i prognozach temperatury - podsumował Wasilewski.
Całość rozmowy z Tomaszem Wasilewskim zobaczysz tutaj:
Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/tvnmeteo.pl