Na tajemnicze otwory w dnie natknięto się pod koniec lipca w trakcie eksplorowania Grzbietu Śródatlantyckiego, czyli podwodnego pasma górskiego na Atlantyku, przez załogę statku Okeanos Explorer wykorzystywanego przez amerykańską Narodową Administrację Oceaniczną i Atmosferyczną (NOAA).

Naukowcy znaleźli kilka prostych linii ułożonych z dziur. Występują one w regularnie powtarzających się odstępach, a wokół każdej z nich znajdują się niewielkie stosy osadu.

Nie pierwszy raz

To kolejny raz, kiedy na dnie oceanu zauważono tego rodzaju otwory. Nurkowie zaobserwowali je w tym rejonie w lipcu 2004 roku, schodząc narzędziami badawczymi na głębokość prawie 2100 metrów. Wówczas naukowcy zaproponowali teorię, według której za stworzeniem otworów miało stać żyjące w głębinach stworzenie. Nie udało się jednak wpaść na jego ślad.

Na poniższym zdjęciu jednego rzędu dziur widać również dwie czerwone kropki. To punkty lasera, które w momencie wykonywania fotografii oddalone były od siebie o 10 centymetrów - poinformowała NOAA. Mniej więcej taka odległość dzieli każdy z widocznych otworów. Nie wiadomo, jaka jest głębokość otworów i czy są one połączone pod dnem.

"Jaka jest twoja hipoteza?"

"Widywano je już wcześniej, ale ich pochodzenie pozostaje tajemnicą" - napisano na profilu NOAA w mediach społecznościowych. "Wyglądają niemalże, jak zrobione przez człowieka, ale zgromadzony wokół nich osad sprawia wrażenie, że zostały przez coś wykopane" - czytamy.

W tym samym wpisie NOAA zachęciła do dzielenia się swoimi pomysłami na to, jakie może być źródło otworów. "Jaka jest twoja hipoteza"? - napisano. W komentarzach zgłoszono już najróżniejsze pomysły. Według internautów otwory mogły powstać w wyniku działania gazu unoszącego się spod dna morskiego lub mogły na przykład zrobić je nieznane gatunki krabów.