W Polsce zimy na razie nie widać. Ale na brak śniegu narzekać nie mogą mieszkańcy kanadyjskiej Nowej Fundlandii. Spadło go tam tak dużo, że ulic i znajdujących się na nich samochodów w zasadzie w ogóle nie dało się zobaczyć.
Międzynarodowe lotnisko St. John's odnotowało w piątek 76,2 centymetra śniegu. Pobito tym samym poprzedni dzienny rekord z 5 kwietnia 1999 roku. Spadło wtedy 68,4 cm. W prowincji St. John's East spadły łącznie 82 cm śniegu, a nieco na południe, w Mount Pearl - 93 cm.
O tym, dlaczego warto śledzić prognozy pogody, przekonała się mieszkanka Kanady - Lola Parsons.
- Gdy parkowałam wieczorem samochód, zostawiłam od strony pasażera otwarte okno, a teraz zastanawiałam się, dlaczego wokół mojego samochodu nie ma śniegu. Właśnie dlatego, że zostawiłam otwarte okno i cały śnieg mam w środku. Jest go tak dużo, że nie mogę nawet usiąść na fotelu kierowcy - opowiadała kobieta. Widok zasypanego śniegiem wnętrza przyjęła z uśmiechem, jednak nie wszyscy mieli powody do radości.
W niedzielę rano w części prowincji Nowa Fundlandia i Labrador wprowadzony został stan wyjątkowy. Mieszkańcom walczącym z "bezprecedensową zimową burzą" pomaga wojsko.
Żołnierze usuwają śnieg, pomagają w transporcie i zapewniają opiekę nad starszymi i schorowanymi osobami. - Jesteśmy z Kanadyjczykami, kiedy są w potrzebie - poinformowały w mediach społecznościowych Kanadyjskie Siły Zbrojne.
Winna bomba cyklonowa
Za tak intensywnymi opadami śniegu stoi system burzowy, który w ubiegłym tygodniu uderzył w północno-wschodnie Stany Zjednoczone. W piątek zmienił się w bombę cyklonową, która dała się we znaki właśnie Kanadyjczykom.
- Bomba cyklonowa to szybko pogłębiający się obszar niskiego ciśnienia - tłumaczył Jack Boston, meteorolog portalu AccuWeather. Do zjawiska dochodzi przy spadku ciśnienia o co najmniej 24 hektopaskale w ciągu 24 godzin.
Autor: aw/rp / Źródło: CNN, Reuters