Tej nocy spaliśmy dłużej, bowiem Polska jest jednym z 70 krajów, w których obowiązuje zmiana czasu. Kiedyś miało to uzasadnienie związane z efektywniejszym wykorzystaniem światła słonecznego, natomiast teraz eksperci twierdzą, że straty, jakie wynikają ze zmiany czasu, są coraz większe.
W całej Unii Europejskiej do czasu zimowego wraca się w ostatnią niedzielę października, a na czas letni przechodzi w ostatnią niedzielę marca. Mówi o tym obowiązująca bezterminowo dyrektywa UE ze stycznia 2001 r.: "Począwszy od 2002 r. okres czasu letniego kończy się w każdym państwie członkowskim o godz. 1.00 czasu uniwersalnego (GMT), w ostatnią niedzielę października".
Dzisiejszej nocy cofnęliśmy wskazówki swoich zegarków z godz. 3.00 na godz. 2.00.
W Polsce zmianę czasu reguluje rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z 5 stycznia 2012 r. w sprawie wprowadzenia i odwołania czasu letniego środkowoeuropejskiego w latach 2012–2016.
Islandia, Białoruś i Rosja bez zmian
Obecnie rozróżnienie na czas zimowy i letni stosuje się w prawie 70 krajach na całym świecie. Jak wynika z informacji dostępnych na portalu WorldTimeZone.com, obowiązuje ono także we wszystkich krajach europejskich z wyjątkiem Islandii. Czasu nie zmieniają również Białoruś i Rosja.
W USA, Kanadzie i Meksyku czas zimowy i letni stosuje się z wyjątkiem pewnych regionów. Z kolei w Ameryce Południowej zegarki przestawia się w niektórych regionach Brazylii, Chile, Paragwaju i Urugwaju. Większość krajów na tym kontynencie zmieniała dawniej czas na letni, ale już z tego zrezygnowała. W Afryce czas letni stosują Maroko, Libia i Namibia.
W Azji zmiany czasu obowiązują tylko w niektórych krajach Bliskiego Wschodu, m.in. w Izraelu, Syrii i Iranie. W większości krajów azjatyckich, w tym w Japonii, Indiach i Chinach, czasu letniego nie stosuje się.
Tak naprawdę to Niemcy zaczęli
Choć pierwszym, który wspominał o potrzebie rozróżnienia czasu zimowego i letniego był Benjamin Franklin. Prof. Łukasz Turski z Polskiej Akademii Nauk wyjaśnia, że jako pierwsi w Europie zmianę czasu wprowadzili Brytyjczycy, ale pionierami w tej kwestii byli Niemcy.
Podczas I wojny światowej, 30 kwietnia 1916 r., przesunęli wskazówki zegara o godzinę w przód, a 1 października 1916 r. o godzinę w tył.
19 marca 1918 r. Kongres Stanów Zjednoczonych ustalił podział na strefy czasowe w USA i wprowadził na czas trwania wojny obowiązek stosowania czasu letniego w celu oszczędności paliwa służącego do produkcji energii elektrycznej. W Polsce zmiana czasu została wprowadzona w okresie międzywojennym, następnie w latach 1946-1949 i 1957-1964; obecnie obowiązuje ona nieprzerwanie od 1977 roku.
Czy jest sens?
Kilkadziesiąt lat temu zmiana czasu miała swoje uzasadnienie, ponieważ cofanie wskazówek zegara wiązało się z oszczędnością energii. Jednak czy w obecnych czasach przejście na czas zimowy przynosi jakiekolwiek korzyści?
- Zmianę czasu wymyślił to Franklin, żeby ludzie świece oszczędzali, ale w tej chwili jest to pomysł z granicy absurdu, bo szkody i straty, jakie wynikają ze zmiany czasu, są coraz większe. Ludzie są wytrąceni ze zwykłych nawyków, zwierzęta hodowlane też źle reagują, nie mówiąc o całkiem wymiernych kosztach zatrzymania całego ruchu czy przeliczania ruchu lotniczego - uważa dr inż. Grzegorz Szychliński z Muzeum Historycznego Miasta Gdańska.
- W tej chwili to nie ma żadnego sensu, dlatego, że i tak palimy światło. I tak więcej energii zużywamy na ogrzewanie, klimatyzację, komunikację i to nie ma żadnego związku z tym czasem, a oświetlenie ma mały udział w energetycznym budżecie świata. Więc to w ogóle nie ma najmniejszego sensu, a w dodatku powoduje koszmarny bałagan. Pociągi, linie lotnicze, wszystko to, co się odbywa według ustalonych reżimów technologicznych musi być jakoś przestawiane, przeliczane... To zupełny obłęd - dodaje prof. Łukasz Turski z Centrum Fizyki Technicznej Polskiej Akademii Nauk.
Autor: js,kt/rs,map / Źródło: PAP, TVN24