Barry nie cieszył się długo statusem huraganu - kiedy dotarł do lądu, osłabł i stał się burzą tropikalną. Żywioł przyniósł ze sobą ulewy, podtopienia i porywisty wiatr.
Barry zdążył już osłabnąć i znów stał się burzą tropikalną. W sobotę zszedł na ląd w stanie Luizjana. W niedzielny poranek znajdował się w odległości około 125 kilometrów na południowy wschód od miasta Shreveport w Luizjanie. Wiatr wiał w nim ze średnią prędkością 75 kilometrów na godzinę.
Burza przemieszcza się z prędkością 13 km/h. Kieruje się na północ przez stan Luizjana. W poniedziałek - według prognoz - stanie się depresją tropikalną. Wkroczy wtedy nad Arkansas.
Żywiołu obawiali się mieszkańcy między innymi Nowego Orleanu, jednak Barry wydaje się oszczędzać ten region. Mimo to gubernator John Bel Edwards przestrzegł mieszkańców, by pozostali czujni.
Barry był pierwszym huraganem atlantyckim w tym sezonie. Według informacji podanych przez Narodowe Centrum Huraganów (NHC) kiedy dotarł do lądu, towarzyszył mu wiatr o średniej prędkości 115 kilometrów na godzinę.
Zalane ulice, połamane drzewa
Według relacji świadków ulice i firmy znajdujące się w pobliżu jeziora Pontchartrain (Luizjana) zostały zalane. W parafii cywilnej Plaquemines woda wylała się przez wał przeciwpowodziowy.
Wiatr łamał drzewa i zrywał linie energetyczne w okolicach Nowego Orleanu.
Port lotniczy w Nowym Orleanie ze względu na trudną sytuację pogodową odwołał wszystkie loty. W niedzielę lotnisko działało już ponownie.
Pogoda pokrzyżowała plany
W regionie przebywa obecnie dużo turystów ze względu na koncert zespołu The Rolling Stones, który z powodu gwałtownej aury ostatecznie został przeniesiony na inny dzień.
- Jesteśmy tutaj, bo mieliśmy zobaczyć The Rolling Stones, ale ta burza trochę pokrzyżowała nam plany. Mimo to wspaniale być w Nowym Orleanie i podziwiać to wszystko - mówił Deacon Brova, turysta z Atlanty.
Turyści zwracają uwagę, że miasto niemal zamarło.
- Przyjechaliśmy tu na wycieczkę. Pojechaliśmy do Chicago i musieliśmy odwiedzić Nowy Orlean i Miami, ale przyjechaliśmy tu i wszystko jest zamknięte. [...] Nic nie widzieliśmy - relacjonowała Paquita Valderrama, turystka z Hiszpanii.
Osłabł, ale wciąż jest niebezpieczny
NHC szacuje, że w niedzielę, w miarę przemieszczania się w głąb lądu, Barry osłabnie jeszcze bardziej. Mimo to wciąż istnieje zagrożenie powodziowe związane z przepełnionymi rzekami. Jednak - jak twierdzą władze -sytuacja na rzece Missisipi została już opanowana.
- Barry pozostaje bardzo niebezpieczną burzą. Szczególnie, gdy mówimy w odniesieniu do ilości wody, która może zostać zrzucona na tych obszarach - przekazał Paul Thomas ze Straży Przybrzeżnej. Jak dodał, ważne aby zjawisko traktować całkowicie poważnie także w sąsiednich stanach Luizjany.
Władze stanu od kilku dni informowały mieszkańców, by zabezpieczyli swój dobytek i w razie niebezpieczeństwa, znaleźli schron. Niektórzy z obawy przed trudną pogodą opuścili swoje domy.
W piątek prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump ogłosił stan wyjątkowy dla Luizjany i wprowadził służby przeciwdziałające katastrofom.
Autor: kw/aw / Źródło: Reuters