Po kilku miesiącach spokoju wulkan Kilauea znajdujący się na Hawajach znów dał o sobie znać. Z krateru wystrzeliła fontanna lawy, która wzbiła się na wysokość około 80 metrów. Służby Parku Narodowego Wulkanów apelowały do turystów o zachowanie ostrożności.
Kilauea - jeden z najbardziej aktywnych wulkanów na świecie - od kilku dni niepokoi mieszkańców Hawajów. Z krateru wydobywa się lawa.
Jak podali wulkanolodzy z U.S. Geological Survey's Hawaiian Volcano Observatory, erupcja rozpoczęła się w poniedziałek tuż po godzinie 2 miejscowego czasu (w Polsce była godzina 13). Z krateru wystrzeliła fontanna lawy, która wzbiła się na wysokość około 80 metrów. - To naprawdę duża i rozległa erupcja - powiedział w poniedziałek w rozmowie z CNN Ken Hon, naukowiec z U.S. Geological Survey's Hawaiian Volcano Observatory. - To piąta erupcja, do jakiej doszło w rejonie szczytu Kilauea od grudnia 2020 roku - dodał. We wtorek z krateru ponownie wystrzeliła lawa.
W środę eksperci obniżyli stopień ostrzeżeń z trzeciego - najwyższego - do drugiego. Jak pisze CNN, do erupcji doszło na obszarze, który jest zamknięty dla turystów od 2007 r. z powodu zagrożenia związanego z niestabilnością ściany krateru.
Naukowcy spodziewają w nadchodzących dniach wzmożonej aktywności wulkanu. Jak podaje Reuters, do poprzedniej erupcji doszło około trzy miesiące temu.
Źródło: Reuters, CNN, AP News
Źródło zdjęcia głównego: Reuters