Jest plan, aby setki, a może nawet tysiące mięsożernych żółwi ruszyły do walki ze skrajnym zanieczyszczeniem Gangesu. Indyjskie władze mają nadzieję, że to pomoże w uporaniu się z 200 tonami ludzkich szczątków, unoszących się w wodzie świętej rzeki.
Ganges jest głównym źródłem wody dla pół miliarda ludzi. Jest też świętą rzeką dla prawie miliarda wyznawców hinduizmu, którzy wierzą, że kąpiel w niej oczyszcza z grzechów.
Tymczasem jest to jedna z najbrudniejszych rzek świata. Trafiają tam olbrzymie ilości nieoczyszczonych ścieków i odpadów przemysłowych.
Rzeka pełna rozkładających się ciał
Ale to niejedyny problem ze stanem wody w Gangesie. Ta rzeka to także ostatni etap doczesnej drogi wielu mieszkańców Indii. Tam na ghatach - kamiennych schodach - palone są zwłoki. To, co z nich zostanie - w najlepszym przypadku prochy, z reguły zaś nadpalone ciała - trafia do rzeki. Oblicza się, że obecnie w wodach Gangesu unosi się około 200 ton ludzkich, rozkładających się szczątków.
Stąd pomysł - zgłoszony już po raz kolejny w ostatnich dziesięcioleciach - wpuszczenia do rzeki mięsożernych żółwi.
Zwierzęta pochodzą z ośrodka hodowli i rehabilitacji zwierząt w miejscowości Sarnath w północnych Indiach, niedaleko Waranasi. To właśnie Waranasi jest miejscem rytualnych kąpieli w świętej rzece Ganges, a także palenia zwłok.
Bałagan i korupcja
Setki lat temu mięsożerne żółwie były stałymi lokatorami wód Gangesu - przypominał w 1987 roku "Los Angeles Times". Zostały wybite, bo polowano na nie ze względu na mięso. Pod koniec lat 80. ubiegłego wieku indyjski rząd po raz pierwszy wpadł na pomysł odbudowania tego naturalnego sposobu na oczyszczanie rzeki.
Założono specjalną farmę mięsożernych żółwi. Jaja gadów z innej rzeki, Ćambal, wylęgły się w Sarnath, gdzie przez dwa lata trzymano je w sztucznych stawach. Żywiono je martwymi rybami, by nie rozsmakowały się w mięsie żywych istot. Później zostały uwolnione.
Jak podawał serwis Atlas Obscura, wydano 32 miliony dolarów, wyhodowano 25 tysięcy żółwi, a mimo to plan padł. Dużą część funduszy pożarła korupcja. Do tego doszedł bałagan organizacyjny. Nikt nie sprawdzał, jak radzą sobie zwierzęta po wypuszczeniu na wolność w Gangesie. Większość z nich padła łupem kłusowników, którzy je masowo wyłapywali i zabijali.
W kolejnych latach wypuszczano kolejne żółwie, łącznie - jak obliczył "Times of India" - ponad 42 tysiące. Bez większego efektu.
"Nie dostrzegłem poprawy"
W 2014 roku władze ogłosiły oficjalny program na rzecz czystości Gangesu - Namami Gange. Obiecały finansowanie w kwocie trzech miliardów dolarów. Audyt przeprowadzony w 2017 roku wykazał, że wydano z tego 205 milionów. I - jak ocenił w styczniu tego roku w rozmowie z serwisem VICE News naukowiec i ekolog Rakesh Jaiswal - nie przyniosło to widocznych zmian na lepsze. - Sytuacja się pogarsza. Przez ostatnie 24 lata nie dostrzegłem żadnej poprawy - stwierdził Jaiswal.
Media spekulują, że najnowsze, tegoroczne podjęcie tematu wiąże się z zaplanowanymi na 2019 rok wyborami parlamentarnymi w Indiach.
Autor: ao//rzw / Źródło: TVN Meteo
Źródło zdjęcia głównego: CC BY-SA 4.0/Wikipedia/CLpramod